Pech i prowadzenie Audi

Załoga Audi nr 8 prowadzi po godzinie wyścigu na torze Fuji. Awaria układu hybrydowego, już w tym okresie pozbawiła szans na zwycięstwo siostrzaną załogę nr 7.

Kibice Audi, po godzinie rywalizacji mogą mieć mieszane uczucia – z jednej strony prowadzenie załogi nr 8 daje jej szansę na odrobienie strat do konkurentów z Porsche nr 2 – z drugiej jednak, poważna awaria układu hybrydowego utrudnia konfrontację całej ekipy z niemieckim konkurentem. Dodatkowo, wyjątkowo mocna okazuje się w tym wyścigu Toyota, skutecznie napierając na przeciwników – przez co najgorzej wypada jak na razie Porsche, z trzecim i piątym miejscem zdecydowanie poniżej oczekiwań swoich fanów. Interesująco wygląda rywalizacja w klasie LMP2, choć liderem cały czas jest tam załoga G-Drive – dużo mniej dzieje się w obu klasach GTE, gdzie poszczególne pojazdy zachowują swoje pozycje wywalczone w kwalifikacjach.

Już na starcie, Audi i Porsche przypuściły atak na Toyotę, Benoît Tréluyer awansując na trzecie miejsce – po chwili, Kamui Kobayashi odzyskując jednak jedną pozycję. Swoje próbował także Mark Webber, od początku napierając na prowadzącego Olivera Jarvisa – ale tu, do żadnych zmian nie dochodziło. 20 minut po starcie, Tréluyer dość zaskakująco spadł na szóste miejsce – jak się okazało z powodu problemów z napędem hybrydowym, które wkrótce skierowały Francuza do alei serwisowej. Po chwili, pozycję wicelidera stracił natomiast Mark Webber, wyprzedzony przez Kobayashiego – i w takim układzie, pojazdy jechały aż do pierwszych rutynowych zjazdów. Wówczas Mike Conway wyjechał z boksów praktycznie na równi z obecnym już na torze Oliverem Jarvisem, przez kolejne minuty tocząc pojedynek o prowadzenie, nadal przed Timo Bernhardem z Porsche nr 1.

Sporo działo się również w klasie LMP2, gdzie początkowo, pozycję wywalczoną w kwalifikacjach na starcie obronili Will Stevens i Nicolas Lapierre. Za nimi jednak, nacisk kierowców z dalszych miejsc przyniósł spadek Antonio Giovanazziego za Roberto Merhiego i Filipe Albuquerque za Witalija Pietrowa z SMP – wystarczył jednak kwadrans, by obaj powrócili przed swoich tymczasowych konkurentów. Nieco inaczej było z Jonnym Kanem ze Strakka, który znalazł się za Ryanem Dalzielem z ESM i to w takim układzie wyprzedzili oni Rosjanina. Albuquerque parł dalej, 25 minut po starcie wyprzedzając pojazd ESM na ten wyścig jadący m.in. z logo znanej sieci fast-food – a po chwili naciskając już na wicelidera z Signatech. Nieudany atak Portugalczyka dał szansę na odzyskanie pozycji przez Giovanazziego – i choć to się udało, Albuquerque po chwili ponownie go wyprzedził, po czym znów przypuścił atak na Lapierra. 40 minut po starcie, Portugalczyk był już drugi – a karę za kontakt na starcie z Ho-Pin Tungiem z Baxi DC otrzymał Alex Lynn. 5 minut później, Will Stevens rozpoczął pierwszą serię rutynowych wizyt w boksach – po nich układ wyraźnie się zmienił, za Stevensem pojawiając się Merhi i Kane, a załogi Signatech czy ESM spadając na dalsze pozycje.

Układ Ford-Ferrari-Aston Martin pozostał niezmieniony na starcie w klasie GTE Pro, Harry Tincknell przejmując jednak prowadzenie z rąk Oliviera Pla. Zmienić starał się to Nicki Thiim, w kolejnych minutach podążając za Samem Birdem, lecz po pewnym czasie Ferrari oddaliło się od Duńczyka. Pod koniec godziny doszło nawet do bratobójczego starcia obu 488, Bird naciskając na Gianmarię Bruniego – i w pewnym monecie nieco pechowo uderzając w jego tył, co Włocha skierowało do alei serwisowej około 10 minut wcześniej, niż pozostałe pojazdy w klasie.

Udany start w klasie GTE Am zaliczył Ricky Taylor, wychodząc przed Emmanuela Collarda, a za prowadzącego Pedro Lamego. Francuz z AF Corse po kwadransie powrócił na pozycję wicelidera – i taki układ miał miejsce do końca godziny, z nieco niespodziewanie ostatnim Patrickiem Longiem z Abu-Dhabi Proton.

Nie przegap żadnej informacji. Obserwuj ŚwiatWyścigów.pl na Google News.

Postaw mi kawę na buycoffee.to
Pokaż komentarze