Audi wciąż na czele, walka tylko w LMP2

Załoga Audi nr 8 utrzymało prowadzenie do końca pierwszej połowy wyścigu w Japonii. Emocje w tym czasie dostarczyła tylko klasa LMP2, gdzie trwa walka o czołowe pozycje.

Różnie można patrzeć na sytuację w czołowej klasie LMP1 – z jednej strony różnice w czołówce są wciąż niewielkie, trzecie Porsche nr 1 tracąc do lidera niecałe 20 sekund – z drugiej, nie dochodząc tu do żadnych bezpośrednich pojedynków. Mimo starań Conwaya, Toyota nr 6 wciąż traci do Audi kilka sekund, jednocześnie utrzymując kilkunastosekundową przewagę nad Porsche nr 1 – nic nie zmieniło tu także taktyczne opóźnienie pit-stopów przez oba 919. Jedyną poważną zmianą stała się awaria pojazdu ByKolles, który przegrywając walkę z Rebellionem, na początku trzeciej godziny na chwilę zatrzymał się na torze, a potem zjechał do boksów – z walki wycofano już Audi nr 7, które wskutek awarii układu hybrydowego nie miało szans na równorzędną rywalizację.

Najbardziej emocjonującą, w kolejnych godzinach wyścigu okazała się klasa LMP2. Przesunięci na dalsze pozycje po pierwszych zjazdach kierowcy Signatech, RGR Sport, czy Extreme Speed, w kolejnych minutach starali się poprawić swoja sytuację – szczególnie w przypadku Giedo van der Gardego, który po dobrej jeździe Antonio Giovianazziego, na tor powrócił jako ostatni. Holender w pół godziny zdołał awansować na siódme miejsce – wyżej natomiast, zwycięski pojedynek o trzecie miejsce z Jonnym Kanem stoczył Stéphane Richelmi. Dodatkową porcję emocji przyniosły kolejne pit-stopy, w czasie których van der Garde, a także Richard Bradley z Manora nr 44 przekroczyli prędkość w boksach – i tylko prowadzenie wciąż utrzymywała załoga G-Drive, także po zmianie Stevensa na Romana Rusinowa.

Kane’a zastąpił natomiast Lewis Williamson, który w godzinie trzeciej odzyskał pozycję dla Strakka, wyprzedzając Richelmiego. Ten wcześniej spadł za Richarda Bradleya, który przed odbyciem kary był drugi – po dodatkowym pit-stopie spadł natomiast na miejsce piąte. Trzecia seria zjazdów znów nieco przemieszała stawkę, tym razem strącając Gustavo Menezesa na miejsce piąte – a na trzecie, przed Bradleya, awansując Filipe Albuqerque z RGR. Ozdobą ostatnich minut pierwszej połowy stał się pojedynek Bradleya i Menezesa o miejsce czwarte, Brytyjczyk broniąc się mimo ambitnych prób ze strony Amerykanina.

Niewiele emocji, kolejne dwie godziny przyniosły w klasie GTE Pro, gdzie oba Fordy GT wciąż górowały nad konkurentami z Ferrari – a ci nadal wyprzedzali dwa Aston Martiny. Złudzenie rywalizacji dawał tu jedynie wcześniejszy zjazd załogi nr 51, wymuszony kontaktem z pierwszej godziny wyścigu – w praktyce jednak, do zmian dochodziło tylko między poszczególnymi załogami tych samych zespołów.

Trochę więcej działo się w słabszej klasie GTE Am, gdzie o ile prowadzenie wciąż utrzymywał Aston Martin, to już drugie miejsce Ferrari stało pod znakiem zapytania, gdy także i ta załoga otrzymał karę za zbyt szybką jazdę w alei serwisowej. Obecny na torze w godzinie trzeciej Ruí Aguas zdołał jednak odzyskać drugie miejsce, wyprzedzając Pierra Raguesa z Larbre – ta załoga, wcześniej miała natomiast problem z Christianem Riedem z KCMG, przez pewien czas Yutaka Yamagishi spadając na miejsce czwarte. W przypadku pozostałych dwóch załóg doszło natomiast do kontaktu, którego skutkiem stało się uszkodzenie Porsche od Abu-Dhabi Proton, przez co zespół tracił już 6 okrążeń do lidera w klasie.

Nie przegap żadnej informacji. Obserwuj ŚwiatWyścigów.pl na Google News.

Postaw mi kawę na buycoffee.to
Pokaż komentarze