Deszczowy i chaotyczny start 24-godzinnego wyścigu Le Mans

Opady deszczu na niedługo przed startem 89. edycji legendarnego 24-godzinnego wyścigu Le Mans doprowadziły do chaosu w pierwszej godzinie rywalizacji na Circuit de la Sarthe. Na czele znajdowała się Toyota #7, za kierownicą której jechał Mike Conway, zaś w LMGTE Pro prowadziły dwa samochody Corvette. W LMP2 bardzo dobry początek zaliczył Antonio Felix da Costa w prototypie ekipy JOTA #38, a na pierwszym miejscu w LMGTE Am plasowało się AF Corse Ferrari #83.

Hypercar – Toyota na czele, choć z problemami

Początek wyścigu w czołowej klasie hipersamochodów był problematyczny, również dla typowanej do zwycięstwa Toyoty. Po kilku dodatkowych okrążeniach formujących z powodu opadów deszczu, w pierwszej szykanie doszło do kolizji Oliviera Pla z Glickenhausa #708 i Sébastiena Buemiego z Toyoty #8. Szwajcar musiał zatrzymać się na poboczu, aby dokonać całkowitego restartu systemów w swoim samochodzie, a następnie zaliczył szeroki wyjazd w Arnage, próbując nadrobić sporą stratę na początku rywalizacji. Później jednak Buemi stopniowo przebijał się przez stawkę LMP2 i miał 57-sekundową stratę do siostrzanej #7.

Conway z Toyoty #7 znajdował się na czele przez większość pierwszej godziny rywalizacji i oprócz pecha drugiej Toyoty, wykorzystał także problemy ekipy Alpine ELF Matmut – Nicolas Lapierre, który początkowo był drugi, lecz na drugim okrążeniu obrócił się w zakręcie Indianapolis. Po zaliczeniu postoju znajdował się na trzecim miejscu.

Oprócz nich, w klasie hipersamochodów jadą również dwa Glickenhausy. #708 mimo kolizji z samego początku był w stanie znajdować się na drugiej pozycji, lecz spore uszkodzenia w przedniej części konstrukcji wpływały na tempo Pla. Drugi Glickenhaus #709 bardziej spokojnie rozpoczął zmagania i zajmował czwartą lokatę po pierwszej godzinie, choć Richard Westbrook obrócił się w ostatnim zakręcie w końcówce tego okresu i powrócił do wyścigu za siostrzanym samochodem #708.

LMP2 – dobry początek Inter Europol Competition i Roberta Kubicy

W klasie LMP2 na prowadzeniu po pierwszej godzinie znajdowała się JOTA #38 z António Félixem da Costą za kierownicą. Po starcie na przejściowych oponach Goodyear, Portugalczyk zjechał nieco wcześniej na ogumienie przeznaczone na suchą nawierzchnię, przez co tymczasowym liderem został Nyck de Vries z G-Drive #26. Da Costa powrócił jednak na pozycję lidera i po pierwszym etapie wyścigu miał 20-sekundową przewagę nad resztą stawki.

Na trzeciej pozycji znajdował się zespół WRT #41, w którym do startu przystąpił Robert Kubica. Polak po rozpoczęciu rywalizacji z drugiej pozycji, na pierwszych okrążeniach sprawił spore problemy de Vriesowi, lecz Holender finalnie był w stanie pokonać Kubicę. Do niego z biegiem czasu zaczął dojeżdżać również Giedo van der Garde z Racing Team Nederland #29.

Spory awans zaliczył także polski zespół Inter Europol Competition. Po wywalczeniu 16. pozycji w kwalifikacjach, ekipa za sprawą Alexa Brundle’a bardzo szybko przebiła się do czołowej dziesiątki zmagań i po pierwszej godzinie Brytyjczyk był w stanie przesunąć się na ósmą lokatę w klasie.

Problemy dotknęły za to United Autosports USA #23 – na pierwszym okrążeniu Nico Jamin obrócił swój prototyp, jednak był w stanie powrócić do rywalizacji. Z kolei pod koniec pierwszej godziny Roberto Merhi z G-Drive #25 stracił dwa okrążenia po utknięciu w żwirze w eskach.

W oddzielnej klasie innowacyjnej zespół Association SRT41, który korzysta z prototypu LMP2 Oreca 07 dostosowanego dla kierowców niepełnosprawnych, plasował się na wysokiej, 23. pozycji w klasyfikacji generalnej. Za kierownicą znajdował się Matthieu Lahaye, a barwy ekipy reprezentują również Takuma Aoki i Nigel Bailley.

LMGTE Pro - Corvette zaskakująco na prowadzeniu

Po chaotycznym początku, na prowadzeniu znalazły się dwie Corvetty, choć nieco później lepszym tempem popisały się oba Ferrari ekipy AF Corse, które objęły pozycję lidera za sprawą Jamesa Calado z #51 oraz Miguela Moliny z #52. Po serii pit stopów i przejściu na opony typu slick Corvette #64 z Tommym Milnerem za kierownicą było w stanie powrócić na prowadzenie, a za nim jechał Molina z Ferrari #52.

Pod koniec pierwszej godziny James Calado wyjechał poza tor w eskach i spadł na piąte miejsce w klasie. Na trzeciej pozycji jechało Porsche #91 ekipy WeatherTech Racing z Laurens Vanthoor za kierownicą, który jechał bardzo blisko Ferrari. Problematyczny początek zaliczył za to fabryczny zespół Porsche GT Team – Kevin Estre w odbudowanym #92 911 RSR-19 zaliczył dwa oddzielne incydenty i w wyniku tego podążał dopiero na siódmej lokacie.

LMGTE Am – AF Corce wyprzedza Dempsey-Proton Racing

Na starcie prowadzenie utrzymał Julien Andlauer jadący w Porsche z Dempsey-Proton Racing #88, lecz wkrótce liderem został Antonio Fuoco z zespołu Cetilar Racing wykorzystujące Ferrari 488 GTE Evo.

Jeszcze lepsze tempo zaprezentowało jednak Ferrari #83 ekipy AF Corse, które po serii pit stopów wysunęło się na prowadzenie za sprawą Niklasa Nielsena, który miał 8-sekund przewagi nad Porsche. Trzecie miejsce zajmuje z kolei Iron Lynx z Ferrari #80 i Matteo Cressonim za kierownicą.

Nie przegap żadnej informacji. Obserwuj ŚwiatWyścigów.pl na Google News.

Postaw mi kawę na buycoffee.to
Pokaż komentarze