Ferrari było faworytem do zwycięstwa w 6 godzin Imoli po tym, jak włoskie prototypy zajęły trzy pierwsze miejsca w kwalifikacjach. Zespół AF Corse stracił jednak prowadzenie, gdy w drugiej połowie wyścigu zaczęło padać.
Dwie fabryczne załogi zespołu Ferrari-AF Corse zajmowały dwa pierwsze miejsca w połowie 6-godzinnego wyścigu, lecz losy wyścigu odmieniły opady deszczu. Gdy pogoda się pogorszyła, Toyota i Porsche szybko ściągnęły swoje prototypy do boksów po opony na mokry tor, natomiast Ferrari próbowało przeczekać deszcz i trzy załogi AF Corse – w tym «prywatne» żółte Ferrari #83 – zmieniły opony dopiero, gdy zostały dogonione na torze przez rywali na deszczówkach.
Menedżer programu wyścigowego i testowego Ferrari Giuliano Salvi przyznał po wyścigu, że jego zespół popełnił błąd: „Informacje, które mieliśmy, były oczywiście błędne. Myśleliśmy, że deszcz będzie tylko przejściowy. Kierowcy czuli, że mogą jechać dalej [na oponach na suchy tor]. Kluczowe było zrozumienie prognozy pogody. Nasz radar wskazywał pogorszenie warunków na długo zanim to nastąpiło. Przestaliśmy więc wierzyć prognozie i tak do tego doszło”
.
„Myśleliśmy, że w tej sytuacji nie musimy za bardzo polegać na radadze. To był oczywisty błąd, który wciąż możemy zrozumieć. Na pewno powinniśmy byli rozdzielić strategię samochodów. Próbowaliśmy to zrobić, ale koniec końców tego nie zrobiliśmy. Musimy przeanalizować całe procedury, bo to był oczywisty błąd”
.
Salvi chciał także ostudzić oczekiwania związane z niedzielnym startem: „Prawdopodobnie pokazaliśmy się za dobrze wygrywając Le Mans, ale wciąż jesteśmy tym samym młodym zespołem i czasem coś takiego się zdarza. To z pewnością był g******* dzień. Szkoda i jest mi przykro za tych wszystkich, którzy przyszli nas wspierać. Z pewnością musimy wykonać lepszą robotę i jestem przekonany, że pokazaliśmy w zeszłym roku, że potrafimy podejmować lepsze decyzje”
.
Redakcja ŚwiatWyścigów.pl jest na miejscu tego wydarzenia. Jeśli chcesz czytać więcej materiałów prosto z toru, postaw nam kawę!
