Honda przygotuje zmodyfikowaną jednostkę napędową na GP Belgii

Honda planuje wykorzystać kilka z dostępnych tokenów, które mają pomóc w rozwiązaniu dotychczasowych problemów, jednocześnie celując w stały progres przez resztę sezonu.

Japoński producent, który wcześniej z powodzeniem działał w Formule 1 współpracując: najpierw z Williamsem, a potem z McLarenem w latach '80 i na początku lat '90, przetrwał bardzo ciężką pierwszą połowę sezonu po powrocie do mistrzostw świata, a związane to było z problemami z niezawodnością.

Podczas Grand Prix Węgier dokonał się jednak mały przełom w zespole. Wówczas zarówno Fernando Alonso, jak i Jenson Button, dojechali do mety tego dramatycznego wyścigu w punktach. Wydarzenie to podkreślił szef ds. motorsportu Hondy, Yasuhisa Arai, który powiedział, że w pracy zespołu dokonał się punkt zwrotny po zdecydowaniu się na wykorzystanie maksymalnej mocy w ostatnim wyścigu.

Po wykorzystaniu dwóch tokenów na poprawki w jednostce napędowej, które zostały przygotowane na GP Kanady, Hondzie pozostało 7 tokenów na 9 wyścigów przed końcem. Arai wyjaśnił, że zmiany zostaną wprowadzone już na GP Belgii, który zainauguruje drugą połowę bieżącego sezonu już za nieco ponad 2 tygodnie.

„Jestem pewien, że problemy z niezawodnością są już przeszłością, co oznacza, że możemy skupić swoją uwagę na zwiększaniu mocy. Po przerwie wakacyjnej naszym planem jest wprowadzenie nowej specyfikacji silnika korzystając z kilku z dostępnych siedmiu tokenów” – powiedział Arai.

„Najważniejszym obszarem, nad którym chcemy się skupić, jest spalanie. Obecne przepisy wymagają wysokiej efektywności spalania, więc chcemy zmienić charakterystykę systemów komory spalania, wtrysku i wydechu. Kolejnym problemem wartym uwagi jest zmniejszenie tarcia przy zmianie biegów w przekładni. Nie wszystkie z poprawek zostaną wprowadzone na Grand Prix Belgii niektóre części pojawią się w Spa, a pozostałe pojawią się w kolejnych tygodniach. Naszym planem jest stałe udoskonalanie się z wyścigu na wyścig do końca sezonu” - wyjaśnił szef Hondy ds. motorsportu.

Mimo pozytywnego impulsu spowodowanym bardzo dobrym występem obu kierowców na torze Hungaroring, 8-krotny zdobywca tytułu mistrza konstruktorów udał się na przerwę wakacyjną, pozostając na dziewiątej pozycji w klasyfikacji generalnej po fatalnym jak nigdy początku sezonu. Pełna blasku historia współpracy między McLarenem, a Hondą podniosła znacznie oczekiwania fanów wobec zespołu jeszcze przed sezonem 2015. Arai przyznał teraz, że japońska firma nie spodziewała się tak trudnego powrotu do Formuły 1.

„Oczekiwania były zawsze wysokie ze względu na wspaniały epizod z McLarenem. Zdecydowana większość fanów doskonale pamięta o wspaniałym dziedzictwie współpracy duetu McLaren-Honda, więc spodziewali się oni, że powrócimy do Formuły 1 i z miejsca staniemy się konkurencyjni. Oczywiście tak się nie stało. Sport ten zmienił się bardzo znacznie od wielkich dni McLaren-Hondy. Obecna technologia jest o wiele bardziej zaawansowania i trudno jest zbudować dobry wyścigowy samochód. Wiedzieliśmy, że nie będzie łatwo, ale nie wyobrażaliśmy sobie, że to będzie aż takie trudne” – mówił Arai.

„Zdecydowanie nie wyobrażałem sobie z jakim poziomem technologii przyjdzie się nam zmierzyć, jednak nabrałem całkowitej pewności co do kierunku, w którym zmierzamy w kwestii naszej jednostki napędowej. Potrzebowaliśmy stworzyć coś radykalnego, by pokonać czołowe zespoły i to jest naszym ostatecznym celem - by pokonać najlepszych. Mechaniczne reakcje łańcuchowe, które prowadziły do zatrzymania się pojazdu zdarzały się częściej niż przewidywaliśmy. Trudnością w tym wszystkim jest to, że nie możemy precyzyjnie obliczyć tego bez wyjazdu na tor w aktualnych warunkach na torze”.

Pośród wszystkich problemów z wydajnością i niezawodnością MP4-30, zaczęto coraz częściej spekulować o zakulisowym napięciu pomiędzy McLarenem a Hondą. Arai przyznał, że czasami dochodziło do starć, jednak podkreślił, że wspólne pragnienie odniesienia sukcesu aktualnie napędza progres i kreatywność.

„Każdy etap tego projektu był omawiany z zarządem McLarena. Każdego dnia podejmujemy dyskusję. Wiem, że są oni pod presją sponsorów, jednak ufamy i pomagamy sobie nawzajem dla wspólnego dobra. Praca z osobami o odmiennych kulturach sprawiła, że jesteśmy silniejsi i bardziej pomysłowi. W dobrym zespole panuje bardzo dobra relacja. Ufam każdemu członkowi zespołu i nie bylibyśmy tym McLaren-Hondą bez nich. Nie walczylibyśmy tak mocno jak teraz bez ich wsparcia i ciężkiej pracy. Jesteśmy jednym zespołem, co oznacza, że McLaren wkłada 100% pracy, tak samo Honda. Fakt, że czasami się nie zgadzamy oznacza, że wkładamy 100% we wszystko, co robimy, a obie strony łączy ogromna pasja” - skomentował.

Mimo narastającego optymizmu spowodowanego faktem, że rozwój projektu zmierza w dobrą stronę, Arai przyznał, że w 2015 roku nadal będą spadki formy, chociaż jest pewien, że nawet ukończenia wyścigu na podium wykluczyć nie można.

„W nadchodzących miesiącach, niestety, czeka nas więcej kar, jednak z drugiej strony nastąpi wielka poprawa zarówno w obszarze podwozia, jak i jednostki napędowej. Po wyścigu na Spa chcemy poprawiać się wraz każdym kolejnym wyścigiem i mamy nadzieję, że zaczniemy walczyć o podia. W 2015 roku nie przestaniemy walczyć!” - zakończył Arai.

Źródło: SkySports.com

Nie przegap żadnej informacji. Obserwuj ŚwiatWyścigów.pl na Google News.

Postaw mi kawę na buycoffee.to
Pokaż komentarze