Kimi Räikkönen – rusza przedsprzedaż głośnej biografii

Fiński kierowca zawsze słynął z niechęci do mediów. Właśnie dlatego bliska relacja Heikkiego Kulty z Kimim Räikkönenem sprawia, że ta książka jest wyjątkowa. Mistrz świata z 2007 roku od początku swojej kariery nauczył się ufać Kulcie, dzięki czemu wytworzyło się między nimi zawodowe porozumienie. Ale także prawdziwa przyjaźń.

Jedyna w sowim rodzaju biografia przybliża czytelników do wybitnego sportowca i daje wyjątkową perspektywę, jakiej nie mógłby stworzyć nikt inny. Zabiera nas w podróż przez wyścigi, życie rodzinne i wszystko, co mieści się pomiędzy nimi.

„Gbur i milczek czy skory do żartów i zabawy wesołek? Kimi Räikkönen na co dzień przywdziewał tę pierwszą maskę, zachowując swoje prawdziwe ja dla wąskiego kręgu najbliższych, zaufanych osób. Jedną z nich jest doświadczony dziennikarz Heikki Kulta, który opisuje historię „Icemana” bez cenzury i kompromisów – tak jak zasługuje na to jej bohater, bo sam właśnie taki jest” – przyznaje Mikołaj Sokół.

Więcej o książce – https://bit.ly/3CkeDaX

Autor z fascynacją przygląda się Räikkönenowi i jego wyjątkowej karierze od zera do milionera. Jako najmłodszy z czworga dzieci Kimi był nieprzeciętnie ambitny i nie pozwalał, by ktokolwiek mówił mu, co ma robić, podnosił głos tylko w kabinie kierowcy. Kulta od początku zwrócił uwagę na lakoniczność wypowiedzi Icemana, który za wszelką cenę próbował zachować prywatność, ale w końcu pozwolił się mu oswoić.

Fragment książki:

„Mojego pierwszego spotkania z Kimim Räikkönenem na torze testowym w Jerezie w grudniu 2000 roku nie da się tak łatwo zapomnieć. Młodziak, który wtedy dawał Sauberowi pokaz swoich możliwości, trzymał się z daleka od mediów, a gdy tylko nadarzyła się okazja, uciekał.

Znajomość języków obcych u młokosa była jeszcze wtedy bardzo słaba, więc menedżerowie David i Steve Robertson ostrzegali swojego podopiecznego, żeby uważał, co mówi dziennikarzom. Prasa zajmująca się F1 dała się poznać przede wszystkim jako taka, która publikuje skandalizujące artykuły nawet na podstawie przypadkowych wtrąceń w wypowiedziach kierowców, ponieważ każdy może to samo słowo intepretować na różne sposoby.

W takich sytuacjach łatwo o wpadkę, a jej naprawianie czasem kosztuje sporo wysiłku.

Kimi wziął sobie tę radę do serca. I tak jego charakter podpowiadał mu, żeby jak najmniej rozmawiać z obcymi osobami napotykanymi w garażu. Najlepsze, co można było zrobić, gdy zostało się zmuszonym przez dziennikarzy do przystanięcia, to wybąkać: „I don’t know” – nieważne, czego dotyczyło pytanie.

Moja własna taktyka podczas przeprowadzania wywiadów w garażu polegała na tym, żeby próbować zagadać kierowcę, gdy w pobliżu nie było nikogo. W przypadku Kimiego okazywało się to jednak trudne. Gdy tylko zauważył bowiem dziennikarza, skręcał w inną stronę i błyskawicznie znikał.

Na torze Jerez rodzice Matti i Paula Räikkönen od samego początku oferowali mi bardzo cenną pomoc w zbudowaniu relacji z najtrudniejszym rozmówcą w mojej dziennikarskiej karierze. Poznałem ich dopiero na miejscu, ale Kallego Jokinena, który skierował karierę Kimiego za granicę, znałem, odkąd sam jeździł jeszcze w brytyjskiej Formule Renault.

Przodkowie Mattiego Räikkönena pochodzą z tej części Karelii, która po drugiej wojnie światowej została przyłączona do ZSRR. Dziadek ojca Kimiego musiał zostawić swój dom we wsi Räikkölä i ewakuować się w głąb kraju. Matti miał w sobie tę karelską bezpośredniość i zważanie na drugiego człowieka. Żona umiała to docenić i ja sam uświadomiłem sobie te mocne strony jego charakteru już przy naszym pierwszym spotkaniu.

Paula Räikkönen zdradziła, że już od wczesnych lat mówienie było dla Kimiego sporym wyzwaniem. Starszy brat Rami zawsze pomagał jako tłumacz przy zgłaszaniu potrzeb małego – nawet jeśli chodziło tylko o szklankę mleka. Gdy Kimi mamrotał pod nosem coś, czego inni nie mogli zrozumieć, Rami przejmował pałeczkę i przekładał na fiński słowa braciszka.

Gdy szesnastoletni Kimi wyjeżdżał w świat, w ogóle nie znał języków obcych. Później usłyszałem, że po tym jak trafił do ekipy Robertsonów, mieszkał w domu u Jima Warrena, swojego pierwszego szefa stajni. Ten miał dwóch małych synów, którzy jeszcze wtedy nie umieli mówić dobrze w swoim ojczystym języku. Z nimi Kimi zaczął rozmawiać po angielsku i stopniowo uczył się nowych rzeczy. Korzystał też z takich pomocy dydaktycznych jak znalezione na półce Warrena kasety video i płyty DVD z nagranymi wyścigami.

David i Steve Robertson potwierdzają, że do czasów Formuły Renault do zasobu technicznego słownictwa Kimiego należały w zasadzie tylko understeer i oversteer. Pierwsze, podsterowność, oznacza, że bolid wypada na zewnątrz zakrętu, drugie, nadsterowność, że trudno zapanować nad jego tyłem.

Moja praca stała się znacznie łatwiejsza, gdy Kimi zaczął darzyć mnie zaufaniem. To było jedno z przyjemniejszych osiągnięć w mojej karierze dziennikarskiej. Oczywiście pierwszy sezon młodziaka w F1 upłynął w dużej mierze na poznawaniu go. Jeśli dowiadywałem się, co u niego słychać, to przeważnie od rodziców lub menedżerów.”

Nie przegap żadnej informacji. Obserwuj ŚwiatWyścigów.pl na Google News.

Postaw mi kawę na buycoffee.to
Pokaż komentarze