Umarł król, niech żyje król – Scott Dixon wygrywa wyścig na owalu w Saint Louis

Josef Newgarden został pokonany. Scott Dixon po absolutnym strategicznym majstersztyku wygrywa ostatni wyścig na owalu w tym sezonie IndyCar. Drugi dojechał Pato O’Ward, a podium zamknął David Malukas.

Wszystkim wydawało się, że jedynym faworytem tego wyścigu będzie Josef Newgarden. Amerykanin wygrał wszystkie wyścigi na torach owalnych w tym sezonie, a na samym Gateway triumfował czterokrotnie, w tym w trzech ostatnich edycjach z rzędu. W kwalifikacjach Scott McLaughlin pokazał, że ta niesamowita siła jest do zatrzymania, jednak trzeba wspiąć się na wyżyny.

Po zsumowaniu wszystkich kar za wymiany silników z pole position startował Newgarden, a obok niego Colton Herta. W drugim rzędzie mieliśmy dwa McLareny, Pato O’Warda i Felixa Rosenqvista, za którymi ustawili się David Malukas i Romain Grosjean, który szuka czegokolwiek, czego mógłby się chwycić w poszukiwaniu kontraktu na przyszły rok. O godzinie 21:32 John Bommarito, CEO głównego sponsora wyścigu, dał znak do odpalenia silników i parę minut później rozpoczęliśmy ściganie.

Świetnie wystartował Josef Newgarden oraz David Malukas, który pięknym manewrem po zewnętrznej wyprzedził oba McLareny, ale musiał oddać miejsce na rzecz Pato O’Warda, gdyż wyprzedzał już w warunkach neutralizacji. A wywołał ją na końcu stawki Ed Carpenter uderzając w tył Benjamina Pedersena, który obrócił się i dość mocno uderzył w bandę. W trakcie neutralizacji ujrzeliśmy pierwsze pit-stopy. Do swoich mechaników zjechali Ryan Hunter-Reay, Santino Ferrucci, Augustin Canapino i Ed Carpenter, który miał uszkodzone przednie skrzydło.

Świetny restart zaliczył Malukas od razu wyprzedzając Pato O’Warda. Za ciosem poszedł Felix Roseqnvist i on również znalazł się przed Meksykaninem. Dobrze poradził sobie debiutujący na owalu Linus Lundqvist awansując na dziewiątą pozycję, jednak swoją Hondą ekipy Meyer Shank Racing nie dał rady utrzymać się przed szybszymi kierowcami. Po cichu pozycja po pozycji przez stawkę przebijał się Alex Palou i do momentu pierwszych planowanych zjazdów do boksu awansował na dziewiątą pozycję.

Pierwszy na swój pit stop zjechał Takuma Sato, który po wyjeździe z alei serwisowej miał duże problemy i stracił wiele pozycji. Japończyk przyblokował Coltona Hertę, który był pod sam koniec swojego przejazdu, jednak po wszystkich zjazdach Amerykanin znów wrócił na drugim miejscu. Duża część czołówki zdecydowała się na założenie alternatywnej mieszanki. Najlepiej wykorzystał ją Pato O’Ward wyprzedzając zarówno Davida Malukasa, jak i Coltona Hertę. Zamieszanie pit-stopowe świetnie wykorzystał Marcus Ericsson, który jechał bolidem złożonym z dwóch, awansując na szóste miejsce. Callum Ilott został wypchnięty przez Takumę Sato i niestety nie zdołał uniknąć kontaktu z bandą.

Kilka okrążeń później mechanicy Juncos Hollinger uznali, że nie da się naprawić bolidu Brytyjczyka i musieli wycofać go z rywalizacji. O’Ward świetnie wykorzystywał miększą mieszankę i sukcesywnie gonił Josefa Newgardena, jednak miał problem z wyprzedzeniem go przez zanieczyszczony tor na zewnętrznych zakrętów. W czasie, kiedy obserwowaliśmy walkę Herty i Malukasa, Sting Ray Robb zaliczył szeroki wyjazd, ale skończyło się tylko na strachu i kamykach na oponach. Podobną przygodę po raz kolejny na tym przejeździe zaliczył Takuma Sato, jednak podobnie jak wcześniej skończyło się tylko na stracie kilku pozycji.

Przy drugiej serii zjazdów do boksów dużo stracili David Malukas i Colton Herta, którzy zostali trochę dłużej na torze. Jeszcze dłużej na swój pit-stop czekał Scott Dixon, który znów spróbował zdziałać coś alternatywną strategią. Z nieba spadł mu Takuma Sato, który nie pierwszy raz w tym wyścigu kusił los i w końcu spotkał się i to dość mocno z bandą, wywołując drugą neutralizację.

Cała czołówka stawki zanurkowała do alei serwisowej modyfikując swoje strategie, a Nowozelandczyk stał się faktycznym liderem wyścigu. Swoją kolejną przygodę w ten weekend zaliczył Marcus Ericsson. W bolidzie Szweda mechanicy nie dokręcili lewego tylnego koła, które na szczęście odpadło zaraz po wyjeździe ze swojego stanowiska, więc ekipa miała szansę naprawić swój błąd, a sam Marcus nie stracił aż tak wiele. Reszta stawki zjechała kilka okrążeń później, w tym Colton Herta, który nie zdołał wykorzystać miękkich opon i spadł dopiero na trzynaste miejsce.

Po restarcie mieliśmy dwie ciekawe walki. Josef Newgarden i Pato O’Ward ostro rywalizowali między sobą o pozycję wicelidera. Doszło nawet do kontaktu przedniego koła Meksykanina z przednim skrzydłem kierowcy Penske, ale nic nie ucierpiało i to Amerykanin obronił swoją pozycję. Świetnie wznowili Colton Herta i Alex Palou, którzy poradzili sobie z kilkoma wolniejszymi kierowcami i stoczyli między sobą walkę o dziesiątą pozycje jadąc koło w koło przez prawie całe okrążenie. Górą wyszedł Hiszpan, który od razu zaczął odjeżdżać Amerykaninowi z Andretti.

Na przedostatnią dolewkę paliwa jako pierwszy zameldował się Pato O’Ward, a następnie Josef Newgarden. Podcinka się opłaciła i to Meksykanin wyjechał przed Amerykaninem. Lider wyścigu, Scott Dixon, nie reagował na ruchy rywali i cały czas pozostawał na torze. W pewnym momencie stało się jasne, że doświadczony Nowozelandczyk będzie próbował przeciągać ten przejazd i przejechać cały wyścig tylko na trzy zjazdy na boksów. Na 196. okrążeniu, 69 kółek od ostatniego pit-stopu, Dixon wreszcie zameldował się u swoich mechaników, dolał sporo paliwa i rozpoczął walkę o dojechanie do mety. Na czele stawki znalazł się Pato O’Ward i Josef Newgarden, ale w obliczu tylko jedenastu sekund straty Scotta Dixona było jasne, że nie utrzymają swoich pozycji po swoim ostatnim zjeździe do boksów.

Na 52 okrążenia przed końcem do swoich mechaników zjechał Newgarden. Pato O’Ward nie odpowiadał na ruch Amerykanina, a ten goniąc Devlina DeFrancesco popełnił ogromny błąd, wyjechał za szeroko w drugim zakręcie i nie zdołał uniknąć ściany. Nie urwał koła jak Takuma Sato, ale dość porządnie uszkodził zawieszenie. Dotoczył się na swoje stanowisko serwisowe, ale jego mechanicy nie byli w stanie nic z tym zrobić. Było już pewne, że absolutny dominator wyścigów na owalach w tym sezonie nie wygra tego ostatniego i nie da rady skompletować wszystkich zwycięstw na tym typie toru w roku kalendarzowym. Stracił też matematyczne szanse na tytuł mistrzowski. Wydawało się, że taki błąd nie może przydarzyć się kierowcy takiego kalibru, ale jak widać nawet najpewniejszemu kandydatowi do zwycięstwa może przydarzyć się wpadka.

Za szeroko wyjechał też Scott McLaughlin, któremu pod łokieć wszedł David Malukas. U Nowozelandczyka skończyło się bez kontaktu z barierą, ale stracił kilka pozycji na próbie pozbycia się zalegających na oponach kamyczków. Na 213. okrążeniu po raz ostatni w boksie pojawił się Pato O’Ward. Meksykanin wyjechał na ósmym miejscu jako pierwszy kierowca, wyłączając Dixona, który jedzie już do końca. Strategię Scotta Dixona chciał powtórzyć Will Power, jednak na trzynaście kółek przed końcem musiał skapitulować i zjechać po dolewkę paliwa.

Strata Pato O’Warda nie zmniejszała się tak jak można było się spodziewać i cały czas wynosiła powyżej dwudziestu sekund. Już było jasne, że Scott Dixon, stary wyga, po raz drugi z rzędu ogra wszystkich strategicznie. Po przebijaniu się z ostatniej pozycji na Indianapolis, teraz dołożył jeszcze, jak się wydawało, szaloną strategię, która nie miała prawa powodzenia, a jednak dał radę i utrzymał szansę na mistrzostwo serii. Drugie miejsce po raz czwarty w tym sezonie zajął Pato O’Ward, a na podium drugi raz w karierze zameldował się David Malukas, który szuka miejsca w lepszej ekipie na przyszły sezon.

Alex Palou, kończąc wyścig na siódmym miejscu, stracił trochę swojej przewagi. Scott Dixon zbliżył się na 74 punkty, jednak cały czas musiałby dokonać niemożliwego, aby odebrać Hiszpanowi mistrzowską koronę. Trzecie miejsce mimo wpadki utrzymał Josef Newgarden, a na czwarte przesunął się Pato O’Ward. Do pierwszej dziesiątki wskoczył Colton Herta, dla którego był to słodko-gorzki wyścig.

Kalendarz IndyCar wszedł już w swoją ostatnią fazę. Do końca sezonu pozostały tylko dwa wyścigi tydzień po tygodniu. Trzeciego września przeniesiemy się na tor Portland International Raceway, a cały sezon zakończymy na słynnej Laguna Seca tydzień później.

Nie przegap żadnej informacji. Obserwuj ŚwiatWyścigów.pl na Google News.

Postaw mi kawę na buycoffee.to
Pokaż komentarze