Lorenzo: Losy tytułu jeszcze nie są przesądzone

Po fatalnym błędzie i upadku w zakręcie 15. podczas ostatniej rundy na Misano, szanse Jorge Lorenzo na wywalczenie w tym sezonie trzeciego tytułu Mistrza Świata znacznie zmalały. Mimo to, Hiszpan nie zamierza się poddawać i zapowiada walkę do samego końca.

W niedzielę problemy pojawiły się tuż po przesiadce na motocykl z oponami deszczowymi. Lorenzo stracił wtedy prowadzenie na rzecz Marca Márqueza i Valentino Rossiego, a później wyraźnie brakowało mu tempa. Kiedy tor zaczął przesychać, Márquez szybko zdecydował się na powtórną zmianę, natomiast zawodnicy Yamahy jako jedni z ostatnich zameldowali się w boksach. Po wyścigu 'Por Fuera' tłumaczył obecnym w padoku dziennikarzom swoją decyzję o dłuższym pozostaniu na torze: „Być może wcześniejszy zjazd po slicki dawał szansę na zwycięstwo, ale niósł także ryzyko upadku na mokrym torze i straty mistrzostwa, dlatego jadąc na drugiej pozycji czekałem na to co zrobi Valentino”.

2 błędy, które zrujnowały wyścig

„Powinienem zaufać zespołowi, kiedy wzywał mnie na zmianę. Widzieli moje czasy i to jak wygląda sytuacja. To był błąd, pierwszy z dwóch. Teraz jednak nie ma sensu tego rozpamiętywać”. Ostatecznie Hiszpan zjechał na zmianę jedno okrążenie przed Rossim. Było już za późno by myśleć o zwycięstwie, ale wciąż istniała szansa na odrobienie kilku punktów. Lorenzo nie sprostał wyzwaniu i wyścig zakończył w kiepskim stylu, lądując w żwirze na okrążeniu wyjazdowym.

„Kolejny błąd zdarzył się po drugim pit stopie. Miałem trudności z dogrzaniem opon. Kiedy Redding wyprzedził mnie z dużą łatwością – zupełnie straciłem cierpliwość. Wydawało mi się, że jadę za wolno i zaraz wszyscy mnie dogonią. Zupełnie nie skupiłem się na zakręcie 15. – to lewy zakręt po kilku prawych. Trzeba na niego uważać nawet na suchym torze. Próbowałem go pokonać ze zbyt dużą prędkością, nie dbając o temperaturę tylnej opony”.

Drugi pechowy wyścig z rzędu

„Myślę, że ten rok w ogóle jest dla mnie bardzo pechowy” – czytamy w oświadczeniu zawodnika zamieszczonym na stronie Yamahy – „Szczególnie dwie ostatnie rundy, podczas których warunki były dość nietypowe. Na Silverstone nie czułem się pewnie i brakowało mi tempa, na Misano nie byłem w stanie rozgrzać opon. Na suchym torze mogłem oba wygrać lub przynajmniej przyjechać na drugim miejscu. Cóż, takie są wyścigi. Rok temu moi rywale się przewracali, teraz ja jestem tym, który nie ma szczęścia”.

Tuż po wyścigu Hiszpan trafił na prześwietlenie z podejrzeniem urazu prawej ręki. „Czuję się dobrze. Wciąż odczuwam jeszcze lekki ból głowy i biodra, ale to nic poważnego. To był bardzo nieprzyjemny wypadek. Kiedy zostajesz wyrzucony z motocykla i z dużą siłą uderzasz o asfalt – ryzyko poważnej kontuzji jest bardzo wysokie. Na Aragonię będę w 100% zdrowy” – uspokoił fanów Lorenzo.

„Wygrywać, ale nie za wszelką cenę”

Podczas konferencji prasowej jednego ze sponsorów, która odbyła się we wtorek w Barcelonie, zawodnik Yamahy musiał zmierzyć się z pytaniami dotyczącymi jego szans na wywalczenie tytułu. Obecnie traci do Rossiego aż 23 punkty, jednak wciąż wierzy, że ich odrobienie jest możliwe. Plan jest prosty: wygrywać (kiedy tylko się da, jednak nie za wszelką cenę) oraz dojeżdżać do mety przed kolegą z zespołu, nawet gdyby Márquez miał meldować się na mecie przed nimi. „Na suchym torze jestem szybszy” – stwierdził bez kompleksów. Na początku sezonu zniwelował 29-cio punktową stratę w ciągu 4 rund, czy teraz będzie podobnie? Póki co wszystko jeszcze zależy od niego.

„Valentino może popełnić błąd, jest pod presją. Ma teraz więcej do stracenia niż ja. Jeśli wygram pozostałe wyścigi, nie będzie ważne na których pozycjach dojedzie”. Pierwsza próba już za niecałe 2 tygodnie w Aragonii. Lorenzo zwyciężył tam przed rokiem na... mokrym torze, w wyścigu flag-to-flag.

Na zakończenie ciekawostka. Co robi mistrz świata po nieudanym wyścigu i groźnie wyglądającym wypadku? Ściga się w Formule 1, oczywiście na Playstation. O wszystkim doniósł Max Biaggi, który zamieścił stosowne zdjęcie na swoim koncie na Twitterze. „Na ostatnim okrążeniu skończyło mi się paliwo. To ewidentnie nie był mój dzień, nie było mi dane dojechać do mety” - żartował później Lorenzo ;)

Źródło: yamahamotogp.com, crash.net oraz motogp.com

Nie przegap żadnej informacji. Obserwuj ŚwiatWyścigów.pl na Google News.

Postaw mi kawę na buycoffee.to
Pokaż komentarze