Pavlo Burkowskyy o Hussaryi GT4

Ten wywiad był możliwy dzięki wsparciu naszych czytelników. Jeśli chcesz czytać więcej ekskluzywnych wywiadów 1-na-1, postaw nam kawę!

Uwagę fanów wyścigów przyciągnęła wiadomość o projekcie polskiej wyścigówki GT4. Podczas targów Warsaw Moto Show, o projekcie rozmawialiśmy z Pavlo Burkowskym.

ŚwiatWyścigów.pl: Wiadomość, że będziemy miel polski samochód w GT4 brzmi zachęcająco. Co kryje się pod tą informacją?

Pavlo Burkovskyy: Kryje się to, że 14 stycznia w Birmingham zaprezentujemy oficjalnie wersję wyścigową, Hussaryę GT4. Samochód będzie startował w klasie Open, czyli także w różnych innych wyścigach poza FIA GT4. Sylwetka pozostaje ta sama, co ta, którą widzimy tu w Warszawie, lecz mocno rozrzeźbiona zostaje aerodynamika, czyli zostały otwarte błotniki, doszedł duży spoiler, wlot do silnka na dachu, różne przeloty. Wszystko po to, aby ją usprawnić. Po tej prezentacji będziemy startować w wyścigach, będziemy zdobywać doświadczenie także po to, by je przełożyć do wersji drogowej.

ŚW: Sama Arrinera powstawała przy współpracy różnych innych firm, a normą jest, że samochody wyścigowe powstają przy współpracy z warsztatami specjalizującymi się w tego typu konstrukcjach. Czy Arrinera także poszłą tą drogą?

PB: Wszystko, co można, staramy się zrobić w Polsce. Tu Hussarya została zaprojektowana, na kartce i w komputerze, tu przeprowadzono badania aerodynamiczne i inne. Za granicą zrobiliśmy to, co opłacało się tam zrobić, jednak to jest polski produkt i to, co możemy, staramy się zrobić w Polsce.

ŚW: A więc były elementy wykonane za granicą, ale nie był to konkretny warsztat?

PB: Nie, to my to przygotowujemy. Mamy także nasz zespół, to Polacy wyjechali tam skladać samochód w jedną całość. W naszym biurze konstrukcyjnym składamy pojazd, tam wysyłamy części.

ŚW: Co wspólnego z projektem Hussarya GT4 ma Slovakia Ring?

PB: Mamy nagrany tor Slovakia Ring, w aplikacji 3D można tą wyścigówkę zobaczyć w akcji.

ŚW: Plany co do testów?

PB: Plany są, ale obecnie nie możemy ich jeszcze ujawnić.

ŚW: A czy Arrinera planuje wystawić własny zespół?

PB: Są prowadzone różne rozmowy z ekipami i kierowcami, ale nic jeszcze nie jest ustalone. Wiele drzwi otworzy się nam po tych targach, będzie odzew ze świata wyścigów. Obecnie skupiamy się, by skończyć projekt, plany są, ale także i tu nie mogę ich ujawnić. Mogę za to powiedzieć, że samochód będzie cechował się różnymi smaczkami, designem chcemy pokazać się w tym świecie, dość ascetycznym jeśli chodzi o te cechy pojazdów.

ŚW: Wiele osób dziwi, że drogowa wersja samochodu ma być bardzo mocna, natomiast klasa GT4 to raczej miejsce dla samochodów średniej klasy. Dlaczego więc tam startuje Arrinera?

PB: To jest tylko początek. Jest to łatwiejsza droga, łatwiej jest dokonać tego tutaj, niż od razu stawać do walki w klasie takiej, jak GT3. Chcemy pomału, spokojnie wskazywać, że Arrinera coś potrafi, a nie porywać się „z motyką na słońce”. Wersja drogowa rzeczywiście będzie bardzo mocna, planujemy użyć najmocniejszego niedoładowanego silnika na świecie, 8.2-litowego V8 o mocy przeszło 900 KM, Będzie to silnik z Kanady, wykonany dla nas, z napisem Arrinera. W wyścigach wolimy się jednak nie pchać na taki poziom.

ŚW: Mimo kolejnych prezentacji i testów, pewna część osób wciąż powątpiewa w pojawienie się tego pojazdu. Kiedy więc możemy się spodziewać tych pojazdów?

PB: Ja w tej firmie pracuję osiem lat, ciężko mówić, że to jakiś przekręt. Mamy dalekosiężne plany, ludzie wkrótce przekonają się, że wyścigówka coś potrafi. Wszstkie elememty są autorskie, poza elementami takimi, jak skrzynia biegów czy silnik. Wiem, że są ludzie nastawieni sceptycznie, ale coraz bardziej się prekonują, że to projekt robiony dla dobra Polaków, patriotyczny, że coś pokażemy na arenie międzynarodowej. Na razie zobaczymy, jak się rozwinie wersja wyścigowa, zaraz po niej zrobimy wersję drogową.

ŚW: Dziękuję za wywiad.

Postaw mi kawę na buycoffee.to
Pokaż komentarze