Igor Waliłko specjalnie dla ŚwiatWyścigów.pl

Ten wywiad był możliwy dzięki wsparciu naszych czytelników. Jeśli chcesz czytać więcej ekskluzywnych wywiadów 1-na-1, postaw nam kawę!

Choć ma zaledwie 18 lat, Igor Waliłko zdążył już trafić na nagłówki, stając na podium w swoim pierwszym pełnym sezonie Euroformuły Open. W przerwie międzysezonowej zapytaliśmy polskiego zawodnika o jego doświadczenia w szybko postępującej karierze w samochodach jednomiejscowych.

Dopiero dwa lata temu zamieniłeś gokarty na sigle-setery. Czego najbardziej ci brakowało po tej zmianie?
Tak dokładnie, niby tak niedawno, a tyle się wydarzyło. Największą różnicą jaką odczuwałem były wyścigi. Jest to zupełnie inny świat, a mogłoby się wydawać że w sumie wyścig to wyścig. Wcale tak nie jest. W kartingu jest o wiele więcej wyprzedzania. W formule bardzo istotny jest docisk, który tracimy gdy zbliżamy się do zawodnika przed nami. To sprawia, że jesteśmy po prostu wolniejsi, dlatego w formule wyprzedzanie jest tak trudne. Trzeba zaplanować i zaatakować w odpowiednim momencie lub po prostu czekać na błąd przeciwnika. W kartingu można było w kilka okrążeń przebić się z końca stawki do pierwszej piątki. Myślę, że tego najbardziej mi brakuje.

Twój tata jest byłym zawodnikiem motocyklowym. Czy miał on wpływ na twoją karierę, czy sam zdecydowałeś, że też chcesz być częścią sportów motorowych?
Tak, mój tata ścigał się na motocyklach i wydaje mi się, że gdyby nie wiek, w którym zaczął startować, to mógłby zajść bardzo wysoko. Miał ogromny wpływ na moją karierę i ma nadal. Nie oznacza to jednak że ja nie chciałem się ścigać. Od małego śmigaliśmy razem na jego zawody a ja jako pięciolatek wyprosiłem go o motocrossa. Najpierw miała to być zabawa, ale przerodziło się to w całe moje życie, a tak naprawdę nasze. Cała moja rodzina jest w moje starty zaangażowana, za co jej bardzo dziękuje. Bez ich wsparcia nie byłoby to możliwe. Tata jest moim menadżerem, idolem, mentorem i człowiekiem z którego biorę przykład.

Twój talent został zauważony między innymi przez Lewisa Hamiltona, który zaproponował ci starty w swojej kartingowej ekipie, z którą wygrałeś prestiżową włoską serię Trofeo Delle Industrie. Czy możesz nam zdradzić jak rozpoczęła się wasza współpraca i jak ona przebiegała?
Team nie był prowadzony przez samego Lewisa. Działał pod jego nazwą. Ścigaliśmy się na podwoziach nazwanych jego imieniem. Hamilton bacznie obserwował wyniki zawodników, którzy się w tym teamie znajdowali. Ja sam z Lewisem na tematy współpracy bezpośrednio nie rozmawiałem, mimo że byłem wielokrotnie na takie rozmowy zapraszany. Niestety nie mogliśmy się nigdy zgrać czasowo przez ogromną ilość zawodów i treningów, zarówno jego, jak i moich. Wszystkimi sprawami menadżerskimi zajmował się mój tata, tak jak tata Lewisa czy ojciec Maxa Verstappena.

Twoja kariera potoczyła się trochę inaczej niż innych zawodników, ponieważ nie zostałeś na długo w gokartach i od razu „zaatakowałeś” serię z samochodami jednomiejscowymi. Nie bałeś się, że taki wielki i spontaniczny skok naprzód może się nie udać?
Tak naprawdę z perspektywy czasu to zostałem w kartingu o rok za długo. Idealną decyzją byłoby wskoczenie o rok wcześniej do formuły, ale nie zawsze podejmuje się idealne decyzje, prawda? Tak czy inaczej w ogóle się nie bałem. Było to dla mnie ogromne wyzwanie, ale ja to po prostu kocham; stawiać sobie coraz to wyższe cele i je realizować.

Który wyścig wspominasz najmilej, a o którym chcesz zapomnieć?
Było tyle niesamowitych wyścigów, że trudno jest wybrać jeden. Pozwól, że wybiorę trzy. Na pewno wygrana na przedostatnim okrążeniu w Trofeo Delle Industrie, dość widowiskowa, bo wyprzedziłem zawodnika jadąc na dwóch kołach! Pierwsze podium w deszczu na Sachsenringu w Formule ADAC. Podium na Spa w F3. Przed wyścigiem zrobiłem jedynie 15 okrążeń treningowych, bo miałem duże problemy ze sprzętem. Nigdy wcześniej na tym torze nie bylem, a tor w Spa to jeden z najtrudniejszych obiektów na świecie. Podium wtedy smakowało genialnie. Najsmutniejszy był dla mnie z kolei wyścig w Wackersdorfie w Mistrzostwach Niemiec w kategorii KF3, gdy po starcie z 32 miejsca dojechałem na piątej pozycji. Byłem o około sekundę szybszy od zawodnika, który wygrał ten wyścig. Po wszystkim dostałem dyskwalifikacje, która była kompletnie niesprawiedliwa.

Cele na sezon 2016 oraz najbliższą przyszłość?
W 2016 jadę po mistrza w F3! Bez dwóch zdań będę walczył o mistrzostwo jak lew i postaram się zapewnić oglądającym oraz moim fanom jak największą frajdę! Najbliższa przyszłość to mam nadzieje, że Formuła 1 (śmiech) ... a tak naprawdę to po F3 kolejnym celem jest Formuła V8 3.5, a dopiero po niej F1.

Pozdrawiam wszystkich, trzymajcie kciuki! Igor #37

Postaw mi kawę na buycoffee.to
Pokaż komentarze