Lider na czele, sensacja w GT

Załoga Chip Ganassi Racing nr 01 wygrała 51. wyścig Daytona 24h. Sensacyjnie, dwa pierwsze miejsca w GT zajęły Audi – choć marka ta miała szansę zająć nawet całe podium

Dramatyczna końcówka fantastycznej rywalizacji – tak można określić to, co działo się w ostatnich 60 minutach wyścigu. Nerwy, multum kandydatów na zwycięstwa i walka łeb w łeb do samego końca toczyła się zarówno wśród prototypów Daytona, jak i pojazdów GT – o ile jednak wśród DP na czele znalazły się ekipy mimo wszystko faworyzowane – zaskakującym było zajęcie dwóch pierwszych miejsc przez załogi Audi, które w sesjach testowych i treningowych ustępowały wszechobecnym w tej kategorii Porsche. Jak się jednak znów okazało – wyścigi długodystansowe rządzą się swoimi prawami – choć emocje obecne w tej końcówce były z pewnością nie mniejsze, niż w wielu wyścigach typu sprint.

50 minut przed metą wyścig wznowiono po zarządzonej neutralizacji – i od razu doszło do nietypowej sytuacji, gdyż Barbosa zbyt wcześnie rozpoczął wyprzedzanie konkurentów. Z tego powodu, wkrótce otrzymał on karę, która praktycznie wyeliminowała Corvette nr 9 z walki o zwycięstwo – a ze względu na ostatnie pit-stopy, na czele widniał nie Montoya, ale Max Angelelli. Barbosa jechał tuż za nim, a przed Montoyą i Allmendingerem – ten ostatni wkrótce także pożegnał się ze zwycięstwem, gdyż musiał zjechać do alei serwisowej by szybko oczyścić koła z nabranej trawy. Barbosa, 40 minut przed metą zjechał odbyć karę nałożoną przez sędziów za wyprzedzanie i spadł na miejsce czwarte – na czele pozostali więc Montoya i Angelelli. Allmendinger tracił 36 sekund, a Barbosa ponad minutę.

W GT, na czoło powrócił Lazarro w Ferrari nr 69 – ale raz po raz atakował go René Rast w Audi nr 52. Za nim ze stratą 8 sekund jechał Winkelhock, czwarty był Albuquerque, piąty Faulkner – a Lietz spadł na miejsce szóste, przed Pier Guidiego. Trzy kwadranse przed metą, Rast wyszedł na prowadzenie – jednak szybko je stracił, zjeżdżając na superszybki pit-stop. Po chwili to samo zrobił Lazzaro, zmieniając się z Markiem Wilkinsem – a pomimo tego, Ferrari wyjechało tuż przed Audi nr 52. Rast zaatakował więc ponownie – i tym razem miał już spore problemy z wyprzedzeniem kierowcy z nr 69, choć kilkakrotnie udało mu się na chwilę wyjechać przed Wilkinsa.

Na czele GT widniały natomiast dwa pojazdy Alex Job Racing – Felipe Albuquerque w Audi przed Damienem Faulknerem w Porsche – które wyprzedziły Winkelhocka. Czwarty był Lietz. Rast ostatecznie pokonał Wilkinsa – wciąż jednak, jeżeli miał on znaleźć się na podium, musiał jechać szybko – i liczyć na pit-stop pod koniec wyścigu przeciwników. Jak się okazało – przez błąd Faulknera, Rast przesunął się na czwarte miejsce i zaczął atakować Lietza – a na 6 minut przed metą, Albuquerque zjechał na dotankowanie. Liderowi udało się jednak utrzymać czoło stawki – Rast natomiast był już trzeci – a to oznaczało, że całe podium mogły zająć Audi! I gdy wydawało się, że pojedynek Rasta w Winkelhockiem osądzi co najwyżej o ich pozycjach na podium – Winkelhockowi skończyło się paliwo i spadł na dalsze miejsca, wpuszczając na podium Richarda Lietza.

Wśród prototypów, kara nałożona na Barbosę rzeczywiście sprawiła, że na pół godziny przed końcem wyścigu Corvette nr 9 była już zdublowana. Niemal zerowe szanse miał także Allmendinger w Rileyu nr 60, który do lidera tracił minutę – pozostawał więc Max Angelelli, wciąż ścigający Montoyę – choć oddalony od niego na 8 sekund. Gdy na 7 minut przed metą, różnica ca wynosiła 22 sekundy – Montoya zjechał na dotankowanie i stracił prowadzenie – Angelelli jednak także zjechał, co oznaczało, że Montoya już ten wyścig wygrał.

Ostatecznie więc, kolejne zwycięstwo zanotowała na Daytona ekipa Chip Ganassi Racing, prototypem Riley nr 01 z silnikiem BMW wygrywając z Corvette DP nr 10 ekipy VelocityWW oraz Rileyem nr 60 z silnikiem Forda, ubiegłorocznymi zwycięzcami tej prestiżowej imprezy. Rywalizację na czele ukończyły także prototypy: Corvette DP nr 9 od Action Express (ta tracąc do lidera tylko okrążenie) i nr 90 od Spirit of Daytona, a przed kolejnymi dwoma od GAINSCO (nr 99) i Action Express (nr 5) znalazł się Riley-Ford nr 2 ekipy Starworks Motorsport.

Wśród GT, zwycięzcami zostali kierowcy Audi nr 24 od Alex Job Racing, wyprzedzając załogę nr 52 od APR Motorsport. Dopiero trzecie na metę przyjechało Porsche – konkretnie faworyzowana załoga nr 44 od Magnus Racing – a poza podium znalazły się m.in. Ferrari nr 63 od Scuderia Corsa i nr 69 od AIM czy Porsche nr 23 od Alex Job Racing. Niestety, pomimo świetnych wyników załogi w dużej części wyścigu, dalekie miejsce zajęło Porsche nr 30 zespołu NGT Motorsports prowadzone m.in. przez Kubę Giermaziaka.

Najmniej niespodzianek było w nowej kategorii GX, która na podstawie tego wyścigu będzie oceniana jako możliwa do włączenia do rywalizacji Grand-Am. Tu zwyciężyło Porsche Cayman GX ekipy Napleton, przed siostrzanymi pojazdami zespołów Bullet Racing i BGB Motorsports. Zawiodły trzy Mazdy 6 GX, z których żadna nie dojechała do mety.

Nie przegap żadnej informacji. Obserwuj ŚwiatWyścigów.pl na Google News.

Postaw mi kawę na buycoffee.to
Pokaż komentarze