Dramat Toyoty, faworyci poza czołówką

Załoga Toyoty nr 7 prowadzi po 3 godzinach wyścigu w Bahrajnie. Awaria w podwoziu zmusiła do postoju załogę nr 8, która straciła w boksach ponad 30 minut.

Jeszcze półtorej godziny po starcie, dwie Toyoty były pewne prowadzenia, wyprzedzając konkurentów nawet pomimo większej ilości pit-stopów. Dla liderującej załogi nr 8 oznaczało to nic innego, jak zdobycie pucharu już w Bahrajnie – niestety, po problemach Lotusa, Ligiera i Aston Martina, pech dopadł również dotychczasowych liderów. Niespodziewany, trzeci zjazd do boksów, 105 minut po starcie zamienił się w półgodzinną walkę z awarią podwozia – a  na czele pozostawił tylko załogę nr 7, wciąż prowadzącą nad konkurentami z Porsche i Audi. Przy już sztucznym oświetleniu, druga Toyota wciąż nie może być jednak pewna zwycięstwa – Porsche natomiast coraz bardziej zbliża się do pierwszego miejsca wyżej, niż trzecie.

Przed awarią w pojeździe nr 8, Buemi i jadący w nr 7 Mike Conway kontynuowały prowadzenie w wyścigu. Rosnąca ich przewaga sprawiła, ze po drugich zjazdach, Anthony Davidson powrócił na tor przed Romainem Dumas z Porsche nr 14 – a ten miał za sobą tylko jeden pit-stop. Chwilowo prowadzący Timo Bernhard stosował natomiast taktykę taką, jak Toyota, przez co po chwili również pojawił się w alei serwisowej – i w kolejnych minutach walczył nie o czoło, ale o czwarte miejsce z Luca Di Grassim. 100 minut po starcie, Dumasa wyprzedził również Conway – jednak po chwili, oczy wszystkich skupione były już tylko na boksie załogi nr 8.

Toyota spędziła w nim ponad pół godziny – a co gorsza, w tym czasie, do przodu przesunął się André Lotterer z walczącego o mistrzostwo Audi nr 2. Problemem Niemca był jednak rodak z Porsche nr 14 – w połowie godziny trzeciej, Lieb odebrał Lottererowi miejsce na podium, a po pit-stopie Bernharda znalazł się nawet na miejscu drugim. Kolejne sekundy Lieb zyskał, gdy Lotterer zjechał na trzeci pit-stop – mając już tylko około 10 sekund straty do lidera. Ta strata była jednak tylko chwilowa – tuż przed końcem godziny trzeciej, on także musiał zjechać, powracając za Bernharda i Lotterera.

W kategorii LMP2, załoga SMP nr 27 kontynuowała prowadzenie – a jadący daleko z tyłu Olivier Pla starał się zmniejszyć kilkuokrążeniową stratę ekipy G-Drive. Półtorej godziny po starcie, strata do Nicolasa Minassiana wynosiła 3 okrążenia – a o 1 mniej tracili do liderów koledzy z załogi nr 37. Sytuację zmienił dopiero Richard Bradley z ekipy KCMG – pod koniec godziny trzeciej, Brytyjczyk dogonił zmiennika Minassiana, Maurizio Medianiego, i po krótkim pojedynku przejął pozycję lidera.

Po zjazdach załóg Ferrari i Aston Martinów, liderami kategorii GTE Pro były dwa fabryczne Porsche – gdy jednak te zjechały na swój drugi pit-stop, na czoło powróciły załogi nr 51 i 97. Jadący w Ferrari Toni Vilander miał niewielką przewagę nad Stefanem Mücke – a trzecie miejsce utrzymywał James Calado w Ferrari nr 71. Jörg Bergmeister z Porsche nr 91 tracił do lidera około 45 sekund, Pilet w nr 92 kolejne 30. Wkrótce, pod znakiem zapytania stanęła taktyka Porsche – niedługo po drugich zjazdach Ferrari i Aston Martina, Turner i powracający za kierownicę Ferrari Bruni dogonili Pileta, zrzucając Francuza na czwarte miejsce. Włoch przy okazji wyprzedził również Brytyjczyka – i ten pojedynek trwał aż do trzecich pit-stopów. Wówczas, Vilander spadł za Mückego, a liderem ponownie było Porsche nr 91 – jadący nim Richard Lietz mając tylko 20 sekund przewagi nad Aston Martinem.

W kategorii GTE Am, rywalizacja miała miejsce głównie o pozycje trzecią – po drugiej wizycie w boksach, straciła ją załoga Proton na rzecz Gianluca Rodiego z Ferrari od 8Star. Niemiecki zespół spadł zresztą także za Aston Martina nr 98 – na czele natomiast wciąż widniała załoga nr 95, ustępując Ferrari nr 61 od AF Corse tylko po zjeździe do boksów. Niecałe dwie godziny po starcie, David Heinemeier-Hannson wyprzedził Jeffa Segala, obejmując prowadzenie mimo większej ilości pit-stopów – a gdy Amerykanin zjechał na zmianę z Alaksandrem Talkanitsą, na trzecie miejsce powróciło Porsche od Proton, kierowane przez Khaleda Al Qubaisiego. Jemu, pół godziny później, pozycję odebrał Pedro Lamy z Aston Martina nr 98 – po trzeciej wizycie Ferrari nr 61, wychodząc na miejsce drugie.

Nie przegap żadnej informacji. Obserwuj ŚwiatWyścigów.pl na Google News.

Postaw mi kawę na buycoffee.to
Pokaż komentarze