W świątyni szybkości – zapowiedź Grand Prix Włoch

Po tym jak przewaga Sebastiana Vettela nad Lewisem Hamiltonem w klasyfikacji generalnej Formuły 1 zmalała do siedmiu punktów, Ferrari wie, że potrzebuje dobrego wyniku podczas domowego wyścigu na torze Monza. Dobra wiadomość dla ich fanów jest taka, że włoska ekipa ma samochód zdolny do odniesienia pierwszego domowego zwycięstwa od 2010 roku.

Ferrari pewne siebie przed domowym wyścigiem

Choć Sebastian Vettel musiał zadowolić się drugim miejscem, po długiej walce na torze Spa-Francorchamps, sam fakt, że Niemiec mógł rywalizować o zwycięstwo na jednym z najszybszych torów w kalendarzu daje Ferrari dużo nadziei. Dotychczasowa tendencja sugerowała bowiem, że ich samochód dobrze spisuje się na torach o wysokim docisku, a na szybkich obiektach odstaje od konstrukcji Mercedesa.

Ferrari przygotowało jednak pakiet ulepszeń, zawierający nowe przednie zawieszenie oraz nową podłogę i skrzydła. W skutek poprawek, Ferrari nie tylko dogoniło Mercedesa, ale i dysponowało lepszym tempem. Jak stwierdził po wyścigu Hamilton, z pewnością nie zawdzięcza swojego triumfu szybkości Mercedesa.

„Gdybym nie był z przodu, nie mógłbym wygrać, więc z pewnością nie zawdzięczam zwycięstwa naszemu tempu wyścigowemu. Kluczowa była pozycja na torze” – powiedział Brytyjczyk. „Czytałem wiele komentarzy mówiących, że nasze auto jest najszybsze, ale to bardzo trudne do stwierdzenia. Obie konstrukcje mają swoje plusy i minusy, które będą się objawiać na każdym torze. Ferrari było najbardziej regularne i dlatego prowadzą w mistrzostwach. My też byliśmy solidni, ale nie wystarczająco”.

Potwierdzałoby to słowa Vettela, który po Grand Prix Węgier stwierdził, że Ferrari nie musi się już obawiać żadnego toru w kalendarzu. Jeśli wygra on niedzielny wyścig, będzie to wyraźny znak dla Mercedesa, że Ferrari nie odda tytułów bez walki.

Nowe zasady spalania oleju pomogą Mercedesowi?

Od tego weekendu zacieśnieniu ulegają przepisy zużycia oleju przez silniki spalinowe, po sugestiach jakoby niektórzy producenci wykorzystywali go w procesie spalania, aby zwiększyć osiągi swoich jednostek. Dotychczasowy limit zużycia oleju wynosił 1,2 litra/100 km, lecz od tego weekendu będzie to 0,9 l/100 km.

Mercedes, który podobno miałby czerpać największe korzyści z takiego procederu, zdecydował się zareagować zawczasu, wprowadzając nową wersję swojego silnika podczas minionego Grand Prix Belgii, omijając tym samym wprowadzony limit.

Kolejne problemy Red Bulla

Po rozczarowaniu z Grand Prix Belgii, kiedy 60 tysięcy holenderskich fanów obserwowało awarię samochodu Red Bulla, Max Verstappen potrzebuje mocnego wyniku na torze, który obnażać będzie deficyt mocy silników Renault wobec tych od Ferrari i Mercedesa.

Holender jest bardzo niezadowolony z obecnej sytuacji w ekipie: „Ponieważ wybuchło nam kilka silników na początku sezonu, [Renault] wbudowało tryb bezpieczny do silnika. W tej chwili nie działa on jednak jak powinien – kiedy się włączy, silnik po prostu staje. Kiedy samochód wrócił do garażu, wyciągnięto wtyczkę, włożono na nowo i silnik działał. Oni chcą grać zachowawczo i nie detonować silników, ale wolałbym gdyby to się stało, niż gdyby po prostu się wyłączył”.

Sytuacji w Red Bullu nie poprawia fakt, że drugi kierowca ekipy Daniel Ricciardo wystartuje do niedzielnego wyścigu z końca stawki, z powodu kary za wymianę komponentów układu napędowego.

Force India traci cierpliwość do swoich kierowców

Ciasna pierwsza szykana na Monzy może być doskonałą okazją do kolejnej kolizji pomiędzy kierowcami Force India. Po ostatnich incydentach ze Spa-Francorchamps, szefostwo ekipy straciło jednak cierpliwość do swoich kierowców i grozi ich zawieszeniem, jeśli dojdzie do powtórki.

Samochód Force India dobrze spisuje się w specyfikacji o niskim docisku, zatem ekipa ma szansę umocnić się na czwartym miejscu w klasyfikacji generalnej – o ile kierowcy będą stosować się do poleceń zespołowych, zabraniających im się ze sobą ścigać”.

„Jestem rozczarowany, że nie mogli tego rozwiązać między sobą i zespół musi odgrywać wolę wielkiego brata” – powiedział dyrektor operacyjny Otmar Szafnauer. „To rozczarowujące, ale zespół jest najważniejszy i o to powinniśmy zadbać. Gdybyśmy zajęli się tym wcześniej, może uniknęlibyśmy takiej sytuacji – można więc powiedzieć, że straciliśmy w tej sposób punkty. Potrzebny jest jednak kompromis pomiędzy zachęcaniem kierowców do popychania się do przodu, a sztuczną ingerencją w ich pozycje, czego nie lubimy”.

Pirelli na twardo

Oficjalny dostawca opon Pirelli zdecydował się na ten sam dobór mieszanek na Monzę, co w ubiegłym roku – oznacza to, że w użyciu będą opony pośrednie, miękkie i supermiękkie. Tor Monza składa się w większości z długich prostych, a to oznacza, że opony będą musiały radzić sobie z siłami wzdłużnymi częściej niż z poprzecznymi. Poza tym, muszą wytrzymać uderzenia o krawężniki”.

„Dobór opon był podyktowany ryzykiem ich łuszczenia się na tym torze, bowiem wiele hamowań odbywa się w linii prostej” – powiedział szef działu wyścigowego marki Mario Isola. „Oznacza to, że nachylony grzbiet opony może zostać łatwo przegrzany, a to doprowadziłoby do łuszczenia się opony. W ostatnich latach pogoda na Monzy była bardzo zróżnicowana, lecz po gorącym lecie można spodziewać się wysokich temperatur”.

Ubiegłoroczny zwycięzca Nico Rosberg zastosował strategię jednego zjazdu do boksów, lecz w użyciu były również strategie dwóch i trzech zmian opon.

Słońce i deszcz

Prognoza pogody jest całkiem rozsądna, ze słońcem i częściowym zachmurzeniem, lecz nie wyklucza przelotnych opadów i burz. Temperatura w sobotę ma wynieść 25°C w sobotę i 24°C w niedzielę.

Prosta startowa toru o długości 5,793 km ma w tym roku nową nawierzchnię. Poza tym, w kilku zakrętach zmodyfikowano bariery.

Wyścig rozpocznie się w niedzielę o godzinie 14. Kierowcy pokonają 53 okrążenia, co przełoży się na dystans 306,720 km.

Nie przegap żadnej informacji. Obserwuj ŚwiatWyścigów.pl na Google News.

Postaw mi kawę na buycoffee.to
Pokaż komentarze