Sprawa związana z wyborem następcy Nico Rosberga nabiera tempa. Do fotela w Mercedesie przymierzani są zarówno Vettel, Alonso, Bottas czy Wehrlein, jednak z każdym dniem przekazywane są nowe deklaracje od kierowców. Do Mercedesa nie wybiera się zarówno Sebastian Vettel, jak i Fernando Alonso. Szefostwo McLarena również nie ma zamiaru wypuszczać z rąk dwukrotnego mistrza świata.
Od momentu ogłoszenia zakończenia kariery przez Rosberga, nie milkną głosy i plotki związane z wyborem nowego kierowcy, który zajmie miejsce Niemca w mistrzowskim teamie. Jednymi z głównych kandydatów do objęcia roli kierowcy wyścigowego byli Sebastian Vettel i Fernando Alonso, jednak nic nie wskazuje na to, by mistrzowie świata mieli zasiąść u boku Lewisa Hamiltona.
„Myślę, że nie jest to sekret, że razem z Kimim mamy kontrakt na kolejny sezon, dlatego wszystko powinno być jasne”
– mówił Sebastian Vettel. „Nie wiem jaki jest plan Mercedesa. Znam za to nasz plan: chcemy pracować jak najlepiej pod kątem następnego sezonu. Wiele rzeczy się zmienia, dlatego jesteśmy teraz mocno zajęci, ale też pozytywnie nastawieni”.
Równie negatywnie wygląda sprawa związana z przejściem Fernando Alonso do Mercedesa. Jak zaznacza Ron Dennis, Alonso podpisał umowę, która uniemożliwia mu zmianę teamu przed wygaśnięciem kontraktu.
„Fernando podpisał z nami trzyletni kontrakt, bez żadnych opcji. To proste. To warunki jakie mu postawiliśmy, a on na to przystał. Nie mógłbym tego prościej wyjaśnić”
- oznajmił Brytyjczyk.
W podobnym tonie wyraża się nowy szef McLarena, Zak Brown.
„Mamy kontrakt z Fernando i on jest bardzo zadowolony z naszej współpracy. Jak wiadomo, Alonso chce wygrywać wyścigi, tak samo jak my, jednak nie martwię się o ten scenariusz. Znajdujemy się obecnie w bardzo komfortowym miejscu”.
Pomimo tak wyraźnych komentarzy ze strony McLarena, szefostwo Mercedesa na tym etapie nie skreśliło jeszcze Fernando Alonso z listy kierowców, z którymi chcieliby podjąć współpracę.
„Jak wiadomo, Fernando ma bogatą historię. Oczywiście rzecz działa się w McLarenie, ale miało to wiele wspólnego z Mercedesem i nie są to miłe wspomnienia”
– mówił Toto Wolff, nawiązując do krótkiego epizodu Alonso w McLarenie w 2007 roku, gdzie Hiszpan toczył zacięty bój z Lewisem Hamiltonem. „Chcemy jednak obronić tytuł wśród konstruktorów, dlatego nie wykluczałbym żadnego kierowcy”
– dodał.
Z kolei priorytetem Nikiego Laudy jest znalezienie kierowców, którzy mają odpowiednie zapiski w swoich kontraktach, umożliwiające im ewentualną zmianę teamu.
„W F1 jest wiele kontraktów z klauzulą związaną z wydajnością i dopiskami zrobionymi małym druczkiem. Naszym obowiązkiem jest teraz znalezienie kierowców z takimi klauzulami, wśród tych, którzy są zainteresowani współpracą z nami”
- oznajmił.
Wiele wiary w Fernando Alonso pokłada Jo Ramirez, były menadżer McLarena: „Gdybym był Nikim Laudą, albo Toto Wolffem moim pierwszym wyborem byłby Fernando Alonso”.
Niestety, złe wieści dla fanów Hiszpana, a także tych którzy chcieliby zobaczyć powtórzoną po dziesięciu latach współpracę Hamiltona i Alonso, ma sam dwukrotny mistrz świata:
„To zaszczyt pracować w McLarenie. Będziemy walczyć o zwycięstwa. To, co chcę powiedzieć wszystkim japońskim fanom to: do zobaczenia w przyszłym roku!”
Źródło: skysports.com, onestopstrategy.com, skysports.com
Nie przegap żadnej informacji. Obserwuj ŚwiatWyścigów.pl na Google News.