Crutchlow nie ma żalu do Millera, „nie jestem zły, tylko rozczarowany”

Cal Crutchlow zapewnił, że nie chowa urazy do swojego kolegi z zespołu za to, że ten zabrał go z toru na trzecim okrążeniu jego domowego Grand Prix.

Na Silverstone duet LCR Hondy zaliczył bardzo udany start. Już na pierwszym okrążeniu Crutchlow awansował z ósmego na trzecie miejsce, a ruszający dopiero z szóstej linii Miller szybko dojechał do czołowej grupy. Kiedy dwa kółka później walczyli ze sobą o pozycję, Australijczyk popełnił błąd na hamowaniu, uderzył w bok motocykla z numerem 35, podciął go i zabrał z toru. Dla obu zawodników był to koniec rywalizacji. Co prawda Crutchlow był w stanie dojechać do boksu i zmienić motocykl, ale jego druga maszyna była ustawiona na suchy tor i kompletnie nie nadawała się do jazdy. Chwilę później na coraz bardziej mokrej nawierzchni Brytyjczyk zaliczył drugą wywrotkę i definitywnie wycofał się z rywalizacji.

Jack Miller, który tłumaczył, że w chwili kiedy doszło do kolizji nie próbował atakować – otrzymał od sędziów punkt karny za niebezpieczna jazdę.

“Nie byłem zły, tylko rozczarowany” – powiedział Crutchlow tuż po zakończeniu wyścigu – „Nie denerwowałem się na Jacka. To był incydent wyścigowy. W przeszłości zdarzyło mi się tak zrobić i z pewnością jeszcze nie raz mi się zdarzy. Po wszystkim poszedłem do niego i powiedziałem: ‘Ty idioto! Mogłeś dać po hamulcach, albo zabrać z toru kogoś innego!’ – nie żebym chciał czyjejś wywrotki, chociaż takie są wyścigi. Byłem naprawdę rozczarowany kiedy wróciłem do boksu i zorientowałem się, że miałem szansę na dobry wynik”.

„Zanim zostałem zabrany z toru, świetnie czułem się na motocyklu, tak jak podczas rozgrzewki. Kiedy zostałem uderzony, powtarzałem w myślach ‘proszę, żeby to nie był Jack’. Naprawdę tego nie chciałem. Gdyby to był ktoś inny – mógłbym go posłać w żwir, ale Jack to naprawdę miły gość. Wiem, że nie chciał tego zrobić”.

Brytyjczyk przyznał również, że kiedy zorientował się jak dobrze jedzie Miller – chciał mu dać znak, aby holował się za nim. Dzięki zespołowej jeździe mieli szansę na szybkie dogonienie liderów. Niestety za nim zdążył to zrobić – był już na poboczu.

„Chcę bardzo przeprosić Cala za wypchnięcie z toru. Nie próbowałem go wtedy wyprzedzić. Broniłem się przed Polem Espargaro i przypadkowo go dotknąłem. To był wypadek” – żałował Australijczyk, który mimo nieukończonego wyścigu był zadowolony z tego jak układał się weekend i ze znalezienia dobrych ustawień.

Pomimo incydentu, Crutchlow oszczędził krytyki swojemu młodszemu koledze. Zamiast tego pochwalił go za dotychczasowe osiągnięcia: “Jack jeździ bardzo dobrze. Czasy jakie uzyskuje rok czy dwa lata wcześniej wystarczyłyby do utrzymywania się w czołowej szóstce. Problem polega na tym, że jego debiut przypadł na bardzo wymagający sezon, w którym wszyscy są szybcy. Dodatkowo przeszedł z Moto3 do MotoGP. Nie wiem jak to jest, co taki zawodnik musi robić… wydaje mi się, że [Jack Miller] wykonuje dobrą robotę”.

“W większości sesji jest najlepszym zawodnikiem Hondy w klasie OPEN i to jest najlepsze co może zrobić. Pamiętam jak przed sezonem powiedział, że jego celem jest pokonanie Nickiego Haydena,  a ja mu mówiłem, że nie ma szans. Obecnie pokonuje go w większości wyścigów” – dodał na zakończenie.

Źródło: bennetts.co.uk

Nie przegap żadnej informacji. Obserwuj ŚwiatWyścigów.pl na Google News.

Postaw mi kawę na buycoffee.to
Pokaż komentarze