Spielberg w czterech odsłonach, czyli zapowiedź Grand Prix Austrii

Formuła 1 wraca do klasycznej Europy, w austriackie Alpy, na jeszcze bardziej klasyczny tor w Spielberg. Należący do Red Bulla obiekt ma bardzo bogatą historię w Formule 1, która w ten weekend przedłużona zostanie o kolejną stronę. Dzięki całkowitej dominacji w wyścigu na ulicach Baku Nico Rosberg umocnił się na prowadzeniu w mistrzostwach świata, jednak Lewis Hamilton również wyjechał z Azerbejdżanu z kilkoma punktami, dlatego jak zawsze nie zamierza odpuszczać w walce o tytuł. Podczas nadchodzącej rundy w Austrii będziemy mieć więc sporo emocji, ponieważ najprawdopodobniej przewaga srebrnych strzał nad resztą stawki będzie tu dużo mniejsza niż w Baku.

Grand Prix Austrii nie jest może perłą w koronie kalendarza i tak wyróżniającym się wyścigiem jak chociażby te w Monako, na Silverstone czy Monzy, jednakże jego historia również jest całkiem ciekawa i dość długa. Pierwszy zaliczony do mistrzostw świata Formuły 1 wyścig o Wielką Nagrodę tego kraju odbył się tu już w roku 1963, na prowizorycznym, zorganizowanym na starym, wojennym lotnisku w miejscowości Spielberg, torze Zeltweg. To właśnie ten obiekt dzierży wraz z niemieckim AVUSem i amerykańskim Indianapolis rekord najmniejszej liczby zakrętów. Jego nitka przypominała kształtem kij do hokeja i składała się „aż” z czterech wiraży. Warto odnotować, że to właśnie podczas inauguracyjnej Grand Prix Austrii swój debiut w Formule 1 zaliczył późniejszy mistrz świata z tego kraju - Jochen Rindt. Mimo że obiekt ten nie sprzyjał wysokiemu poziomowi emocji, podczas obu edycji (kierowcy ścigali się tu jeszcze tylko w 1964) kibice nie mogli narzekać na ich brak. Niestety, były one głównie spowodowane przez dużą liczbę pękających na potężnym dohamowaniu opon i kruszącego się, szorstkiego asfaltu. 

Austriacy z bólem rozstali się z wyścigiem Formuły 1 na swoim terenie i mocno pracowali nad jego powrotem do kalendarza. Stało się to w roku 1970, kiedy zawodnicy ponownie przyjechali do Spielberg. Na przestrzeni kilku lat niedaleko owego lotniska, wśród wielu wzgórz, wybudowany został obiekt z prawdziwego zdarzenia, któremu nadano nazwę Österreichring, który w dużej mierze stanowi obecny Red Bull Ring. Położony jest on w samym sercu Alp, o czym przypomina nam typowy dla tego regionu krajobraz - z każdej strony możemy dostrzec góry, których stosunkowo strome zbocza przeznaczone są w głównej mierze na pastwiska. W swoim czasie okoliczni farmerzy zorganizowali nawet protest przeciwko organizowaniu tutaj zawodów, argumentując, że wydawany przez samochody hałas negatywnie wpływa na mleczność krów. Nic to nie dało, a farmerzy mogli odbić sobie owe straty na wynajmowaniu organizatorom zawodów pól pod parkingi.

Tor od samego początku słynął z długich, szybkich zakrętów, które przedzielone były średniej długości prostymi, chociaż na niektórych z nich kierowcy mogli i wciąż mogą osiągać prędkości przekraczające 300 km/h. W latach 70-tych i 80-tych, do roku 1987, kiedy Österreichring przestał gościć u siebie Formułę 1, odbywały się nam nim ekscytujące wyścigi, za każdym razem tłumnie odwiedzane przez fanów, których ilości nie powstydziłyby się nawet Silverstone czy Monza. Świadczyć może o tym fakt, że praktycznie co roku mieliśmy tu innego zwycięzcę, a na przestrzeni 18 lat tylko Alan Jones i Alain Prost częściej niż raz stawali na najwyższym stopniu podium. Na kartach historii najlepiej zapisał się bez cienia wątpliwości wyścig z roku 1975, kiedy w iście monsunowych warunkach, niczym Sebastian Vettel na Monzy w 2008, tryumfował Vittorio Brambilla, za kierownicą samochodu March. Włoch, który zazwyczaj skupiał na sobie uwagę rozbijając się na bandach, tym razem nie popełnił ani jednego, poważnego błędu, przez co po raz pierwszy i ostatni odebrał puchar za pierwsze miejsce.

Kolejny epizod Grand Prix Austrii to lata 1997-2003, w trakcie których działo się mimo wszystko dość sporo. Obiekt Österreichring otrzymał nową nazwę A1 Ring i został dość mocno zmodernizowany. Nitka została skrócona, a także przerobiono profile większości zakrętów, co zmusiło kierowców, dysponujących już wtedy dużo bardziej zaawansowanymi samochodami do obierania w nich innych linii jazdy. Wiraże stały się nieco bardziej ostre. 

To właśnie podczas zawodów w roku 2000 ogłoszone zostało kontrowersyjne, nowe porozumienie Concorde, na mocy którego niektóre z zespołów dostają do dzisiaj dodatkowe bonusy historyczne za swoje zasługi i osiągnięcia w Formule 1 w przeszłości.

Na torze również wydarzyło się niemało. W 2001 Michael Schumacher i Juan Pablo Montoya uraczyli nam pasjonującą walką, która w pewnym momencie zakończyła się dla obu panów na poboczu, a rok później światem F1 wstrząsnęła kwestia poleceń zespołowych. Rubens Barrichello był przez cały weekend szybszy od Michaela Schumachera, jednakże ekipa Ferrari poprosiła go, aby w końcówce oddał zwycięstwo Niemcowi, ponieważ to właśnie on pełnił rolę kierowcy numer 1 Scuderii, który walczył o tytuł. Barrichello wykonał polecenie nie próbując nawet udawać, co spotkało się z bardzo negatywną reakcją ze strony kibiców. Później Micheal wciągnął nawet swojego kolegę na najwyższy stopień podium, ale zakaz stosowania takich strategii i tak został wprowadzony. Do tego Ferrari zostało obciążone karą finansową.

Po sezonie 2003 Grand Prix Austrii  ponownie zniknęło z kalendarza i powróciło do niego w roku 2014. W trakcie przerwy obiekt A1 Ring został wykupiony i po raz kolejny przedbudowany przez Red Bulla. Z myślą o zorganizowaniu kolejnej edycji wyścigu Grand Prix dobudowano większą ilość trybun, a także przeprojektowano pierwszy zakręt. Rzecz jasna zmienić musiała się również nazwa. Od kilku lat tor w Spielberg nazywa się Red Bull Ring. 

Pierwsze dwa wyścigi z najnowszej ery padły łupem Nico Rosberga, również dzięki słabszej dyspozycji i po kilku błędach Lewisa Hamiltona. Z dobrej strony pokazała się tu również ekipa Williamsa, ponieważ to właśnie w Austrii w roku 2014 Felipe Massa przełamał hegemonię Mercedesa, pokonując w kwalifikacjach obu reprezentantów ekipy z Brackley.

Mimo że obiekt w Austrii możemy uznać za klasyczny, niepodobny do modernistycznych „Tilkodromów”, mamy tu do czynienia z dość szerokimi, asfaltowymi poboczami. Nie oznacza to jednak, że kierowcy mogą pozwalać sobie na bezkarne korzystanie z nich, ponieważ na Red Bull Ringu sędziowie wyjątkowo pilnują aby ci nie zyskiwali czasu dzięki wyjazdom poza linię toru. W trakcie ostatniej rundy Europejskiej Formuły 3 unieważniono aż 96 czasów okrążeń, właśnie z tego powodu. W tym roku mają być w tym pomocne dodatkowe krawężniki, zamontowane po zewnętrznej stronie kilku zakrętów. Mają one za zadanie perfekcyjnie kontrolować to, czy dany zawodnik zmieścił się w obrębie toru, czy nie. 

Oprócz tego na początku roku wymieniona została nawierzchnia, przez co tor asfalt stał się dużo równiejszy. Na korzyść zawodników zadziałał również fakt, że niektóre krawężniki po wewnętrznych stronach zakrętów zostały zastąpione na niższe, co zachęca do bardziej agresywnej jazdy. O wpływie tych zmian na czasy okrążeń przekonali się kierowcy DTMu, których wyniki na pojedynczym kółku były o około 2,5s lepsze od tych z poprzedniego sezonu. Podobne, a nawet większe różnice spodziewane są w przypadku Formuły 1. Firma Pirelli przywiozła tu opony wykonane z miękkiej, super-miękkiej i ultra-miękkiej mieszanki, a o sobie znać powinny dać również zmiany techniczne, których efekty ujrzeliśmy już na innych obiektach w tym sezonie. 

W zeszłym roku Lewis Hamilton zdobył pole position z czasem 1:08.455s, a w tym roku najlepsze wyniki powinny spaść nawet do 1:05s. Oznacza to, że możemy spodziewać się najszybszych rezultatów od dobrych kilkudziesięciu lat, a z pewnością poprawienia rekordu toru. 

Mercedes po raz kolejny powinien pozostać niepokonany, natomiast o tytuł drugiej siły w stawce będzie bił się Williams z Ferrari. Kierowcy Red Bulla z bólem przyznali, że nie spodziewają się aby ich forma na własnym torze była na tyle wysoka, aby pozwoliła na walkę o zwycięstwo, chyba, że swoje 3 grosze do rywalizacji dorzuci również pogoda, która w ten weekend raczej nie będzie nas rozpieszczać.

Jak na prawie każdej europejskiej Grand Prix, Formule 1 towarzyszyć będą tutaj serię GP2 i GP3. W GP2 interesujący może być występ René Bindera, który na ten weekend zastąpi w samochodzie konkurencyjnej ekipy ART Grand Prix Nobuharu Matsushitę, który został na tę rundę zawieszony za spowodowanie serii incydentów w drugim wyścigu Baku. Niewiadomą jest również postawa Antonio Giovinazziego, podwójnego tryumfatora z Baku, z którym w ostatnim czasie mieliśmy okazję zamienić kilka zdań. Po perfekcyjnym weekendzie w Azerbejdżanie na Włochu ciążą obecnie dużo większe oczekiwania, dlatego runda w Austrii będzie dla niego dużym sprawdzianem, gdzie będzie miał okazję udowodnić swoje umiejętności.

Dla kategorii GP3 będzie to dopiero druga runda mistrzostw. Pierwsza miała miejsce prawie 2 miesiące temu na torze pod Barceloną, a w trakcie tej przerwy kierowcy mieli okazję na wzięcie udziału w testach na torze Paul Ricard. Po inauguracyjnej rundzie w Hiszpanii na faworyta mistrzostw wygląda ekipa ART Grand Prix, której kierowcy tryumfowali w obu wyścigach. Powtórzenie takiego scenariusza w Austrii doda im dużej pewności siebie w drodze po kolejny tytuł. 

Nie przegap żadnej informacji. Obserwuj ŚwiatWyścigów.pl na Google News.

Postaw mi kawę na buycoffee.to
Pokaż komentarze