Wyścig inny niż wszystkie – zapowiedź Grand Prix Azerbejdżanu

Każdy z torów ulicznych w kalendarzu F1 ma swoją niepowtarzalną charakterystykę. Obiekt w Baku wyróżnia się absurdalnie długą prostą startową, która zapewnia emocje. Zeszłoroczny wyścig był zdaniem wielu najlepszy w sezonie, kibice liczą na że w tym roku również się nie zawiodą.

Nietypowy tor

Tor w Baku to pierwszy w tym roku tor, na którym jedzie się w kierunku przeciwnym do wskazówek zegara. Jest to też jedna z najdłuższych tras w kalendarzu. To otoczony barierami tor uliczny, jednak nietypowy z powodu dużej ilości prostych odcinków. W Baku mamy najdłuższy odcinek pokonywany pełnym gazem w kalendarzu F1. Ma ponad dwa kilometry.

W związku z długimi prostymi i brakiem szybkich łuków, samochody ustawiane są na mały docisk. Ściany na wyjściu z zakrętów nie wybaczają błędów. Można oczekiwać wypadków zwłaszcza w treningach i kwalifikacjach, kiedy kierowcy próbują znaleźć limit.

Kto będzie czarnym koniem na torze ulicznym?

W przeciwieństwie do innych torów ulicznych, pozycje na starcie nie mają w Baku dużego znaczenia. W poprzednich latach mogliśmy wielokrotnie zobaczyć, że szybki samochód może tu nadrobić straty z kwalifikacji. Okazji do wyprzedzania nie brakuje.

Bardzo istotna jest tu prędkość na prostej, dlatego w przeszłości atutem był silnik Mercedesa. Teraz gdy Ferrari nadrobiło straty pod względem mocy, kluczowe będzie to, który samochód będzie miał najlepszą trakcję z niskim dociskiem. Na nietypowym torze, kolejność, zwłaszcza w środku stawki, może być nietypowa.

Długie proste teoretycznie nie powinny sprzyjać Red Bullowi, ale zespół Christiana Hornera może znowu zyskać na dobrze dobranej strategii, jak w Shanghaju, albo wykorzystać chaos i pecha innych jak rok temu w Baku.

Prawdopodobieństwo, że zobaczymy samochód bezpieczeństwa jest duże i powinien na to liczyć nie tylko Red Bull, ale także kibice. Restarty są na tym torze ogromną atrakcją i pozwalają na spektakularne manewry wyprzedzania na końcu prostej. Takie jak pamiętny manewr Daniela Ricciardo z sezonu 2017, kiedy wyprzedził trzech przeciwników za jednym razem.

Kilku kierowców ma coś do udowodnienia

Sebastian Vettel na razie dominuje, ale potknięcie w Szanghaju może go drogo kosztować. Pozostali kierowcy czołowych teamów przyjadą do Azerbejdżanu silnie zmotywowani.  

Postawa Lewisa Hamiltona to największa niewiadoma. To właśnie Lewis będzie w centrum uwagi i pod największą presją. Nie wygrał w sześciu ostatnich wyścigach. Jeśli nie wygra też w Baku, to będzie musiał przyznać, że ma poważny problem. Nie da się zostać mistrzem nie wygrywając wyścigów. Ostatnim mistrzem świata, który nie wygrał w żadnym z czterech pierwszych wyścigów sezonu, był Nelson Piquet w sezonie 1987.

Daniel Ricciardo co prawda nie liczy raczej na mistrzostwo, ale mimo to motywacji mu nie brakuje. Wygrał zarówno poprzedni wyścig w Chinach, jaki zeszłoroczny wyścig w Baku. Jego wyczyny w Chinach odbiły się szerokim echem i z pewnością czuje, że to przełomowy moment w jego karierze. Od GP Chin jego potencjalne przejście do Ferrari jest jednym z głównych tematów rozmów w F1. W Red Bullu po dwóch sezonach u boku Maxa Verstappena pokazał się na jego tle jako równie szybki, ale bardziej dojrzały. Każdym wyścigiem chce udowodnić, że zasługuje na samochód umożliwiający walkę o mistrzostwo.

Problemy Vettela i Hamiltona w Szanghaju dały niespodziewaną szansę ich zespołowym partnerom na nadrobienie strat w klasyfikacji. Kimi Räikkönen prezentuje niezłą formę w kwalifikacjach, ale w wyścigach pełni rolę statysty. Wydaje się, że Ferrari postawiło już na nim krzyżyk, ale paradoksalnie tempo Kimiego jest najlepsze od dawna. Mimo że nie jest kandydatem do mistrzostwa, na pewno stać go na zwycięstwo w jednym z wyścigów. Valtteri Bottas w zeszłym roku w Baku zdołał awansować z samego końca stawki na drugie miejsce. Ostatnio z wyścigu na wyścig wygląda lepiej,

Gdy spojrzeć na klasyfikację punktową jeden kierowca z czołówki zdecydowanie odstaje od grupy. Dla Maxa Verstappena ten sezon to jak na razie kompletna katastrofa. Wydawało się, że seria awarii z początku zeszłego sezonu to największy dołek w jego karierze, ale kryzys, który przeżywa teraz jest poważniejszy, bo jego powodem nie jest samochód, ale kierowca. Dorobek punktowy wygląda bardzo źle i presja rośnie, dodatkowo wydaje się, że Max stracił nieco charakterystycznej dla niego pewności siebie. Trudno się dziwić.

Czy Williams zacznie przesuwać się do przodu?

Wydaje się, że Williams odkrył powód swoich niepowodzeń. Mają to być problemy z chłodzeniem. Od tej pory zespół powinien stopniowo piąć się w górę, pytanie tylko czy dystans do przeciwników nie zrobił się już za duży. Na torze, na którym Lance Stroll stanął niecały rok temu na podium, tak słaby występ jak w poprzednich wyścigach byłby katastrofą.

Opony i pogoda

Wyścig po raz pierwszy odbywa się w kwietniu, wcześniej dwa razy odbywał się w czerwcu. To sprawi, że temperatury będą nieco niższe niż w poprzednich latach, ale nadal będzie ciepło i słonecznie.

Bardziej istotną zmianą jest nowy zestaw opon. Na tor, na którym mały docisk i wolne zakręty powodują, że zużycie opon nie jest duże, Pirelli przywiozło zestaw opon maksymalnie miękkich (miękkie, supermiękkie, ultramiękkie). Zarządzanie zużyciem opon i dobranie właściwej strategii, przy spodziewanym pojawieniu się samochodu bezpieczeństwa, może okazać się kluczem do dobrego wyniku.

Nie przegap żadnej informacji. Obserwuj ŚwiatWyścigów.pl na Google News.

Postaw mi kawę na buycoffee.to
Pokaż komentarze