Szanse Ferrari na zwycięstwa rosną na naszych oczach

Choć kibice muszą poczekać jeszcze kilkadziesiąt dni na start sezonu Formuły 1, zespoły w pocie czoła pracują, by wydobyć ze swoich maszyn podczas wyścigów jak najwięcej mocy. Wśród nich jest Ferrari, który w 2015 roku jako jedyna stajnia była w stanie nawiązać jakąkolwiek walkę z dominującym od początku ery silników hybrydowych Mercedesem. Wiele wskazuje na to, że szanse ekipy z Maranello na zwycięstwa mogą być większe niż dotąd.

Część z zespołów F1 na własnej skórze przekonała się, że z tak zwanym PR-em związane są zagrożenia. Pierwszym przykładem jest McLaren-Honda, która obiecywała wiele po nawiązywaniu ze sobą współpracy, jednak rzeczywistość okazała się dla nich bardzo brutalna. Ostatnie śmiałe wypowiedzi Ferrari o zwycięstwie z Melbourne w tym odniesieniu są co najmniej intrygujące.

Prezydent zespołu z Maranello Sergio Marchionne z uporem maniaka twierdzi, że Ferrari od pierwszego wyścigu tegorocznego sezonu musi regularnie pokonać Mercedesa. Czy to są wyłącznie pobożne życzenia, czy też zapowiedź elektryzującej walki z niemieckim składem?

Niewykluczone, że optymizm Marchionne od samego początku oparty jest na rzeczywistych, zachęcających danych z Maranello, które dotyczą aerodynamiki i, co ważniejsze, silnika. Drugi z wymienionych obszarów może być kluczowy w kwestii rywalizacji z Mercedesem, którego jednostka napędowa dała w ostatnich dwóch latach tytuły mistrzowskie. Ferrari pokazało jednak, że w porównaniu do sezonu 2014 poczyniło ogromne postępy.

Niektóre ze źródeł wskazują, że Ferrari w rozwoju silnika skupiło się na komorze spalania. Sugeruje się, ze główny projektant Lorenzo Sassi obrał innowacyjny kierunek zarówno pod względem upakowania poszczególnych elementów, ale także pod względem wydajności.

Jednym z postawionych przez zespół z Maranello celów to osiągnięcie ciśnienia na poziomie 300 barów w komorze spalania. Jest to o wiele wyższa wartość w porównaniu do ubiegłego roku – wówczas mogła ona wynosić około 220-240 barów.

Kolejnym punktem, na które zwraca uwagę Ferrari, to skrócenie czasu zapłonu i sprawienie, że silnik będzie działać w podobny sposób do diesel z automatycznym spalaniem. Jeśli można dostarczyć paliwo do spalania przez iskrą, to dzięki wysokiemu ciśnieniu w komorze można oczekiwać znacznego wzrostu mocy. Łatwiej powiedzieć, trudniej zrealizować.

Osiągnięcie tego celu może być nieco ułatwione przez doprowadzenie świeżego powietrza do komory spalania, a Ferrari postanowiło zoptymalizować ten obszar o zmiennej geometrii. Choć kolektory dolotowe powietrza do silnika zostały zakazane w 2014 roku, od ostatniego sezonu zostały one ponownie dopuszczone, jednak Ferrari nie zdecydowało się na natychmiastowe zmiany. W ubiegłym roku Ferrari umieściło sprężarkę i intercooler pomiędzy rzędami cylindrów, ale teraz mają one zostać przeniesione, by zrobić miejsce dla wlotów powietrza.

Każda zmiana niesie za sobą plusy i minusy. Wyższe ciśnienie w komorze spalania, aby doprowadzić do automatyzacji procesu będzie z oczywistych powodów skutkować wzrostem temperatury, która może sięgać nawet 1100 st. C. Dlatego też chłodzenie jest obszarem, na który należy położyć szczególny nacisk, szczególnie mając na uwadze fakt, że przy kalendarzu składającym się z 21 wyścigów dostępnych będzie zaledwie 5 jednostek napędowych.

Mając wiedzę, że Mercedes mógł osiągnąć dodatkowe korzyści dzięki współpracy z firmą Petronas, Ferrari pracuje wspólnie z Shell, by zapewnić sobie paliwa pasujące do charakterystyki silnika spalinowego. Wraz z Magneti Marelli dokonano zmian w systemie wtryskiwaczy, by zwiększyć ciśnienie do 500 barów, a także wprowadzono nową pompę paliwową zbudowaną z włókna węglowego.

Oczywistym jest, że Ferrari nie chce niczego zaniedbać po drodze w dążeniu do realizacji wysoko postawionych celów określonych przez Marchionne. Choć do pierwszych testów pozostał więcej niż miesiąc, wysiłki ludzi w Maranello nie ustają, jednak na efekty pracy należy poczekać do momentu, gdy samochód po raz pierwszy wyjedzie na tor. Na pierwsze wnioski przyjdzie nam zatem poczekać do Barcelony.

Źródło: motorsport.com, inf. własna

Nie przegap żadnej informacji. Obserwuj ŚwiatWyścigów.pl na Google News.

Postaw mi kawę na buycoffee.to
Pokaż komentarze