„Płaczę każdego dnia” – 18 lipca minie rok od śmierci Julesa Bianchi

18 lipca 2015 światem motorsportu wstrząsnęła wiadomość o śmierci Julesa Bianchi. Po roku walki o jego życie, lekarzom nie udało się uratować wiecznie uśmiechniętego Francuza. Na kilka dni przed rocznicą jego śmierci ojciec Julesa zdecydował się opowiedzieć o swoim synu i tragicznych chwilach jego życia, a także o walce o dobre imię syna.

Jego kask nadal stoi na stole, a wyścigowy kombinezon wisi w kuchni

Życie po stracie dziecka jest trudne dla każdego rodzica. Nagle nie słyszą jego głosu, nie widzą jego twarzy, pozostaje rozmowa, która na zawsze pozostanie już monologiem. Tak wygląda teraz życie rodziny Bianchi, którzy stracili kolejnego członka rodziny [w 1969 roku na torze Le Mans zginął wujek Julesa].

„Każdego dnia, kiedy widzę jego zdjęcie, płaczę” – stwierdził ojciec Julesa, który nie powtórki wypadku i nie chce jej widzieć. „To nie jest normalne, kiedy tracisz dziecko. Dla każdego rodzica strata dziecka jest trudna. To trudne dla mnie. To trudne dla jego matki, to trudne dla nas wszystkich”.

Philippe Bianchi od czasu wypadku syna nie ogląda już wyścigów Formuły 1, ponieważ sprawiają mu zbyt wiele bólu. Kiedy tylko zobaczył jak samochód jego syna uderza w dźwig znajdujący się na poboczu toru, wiedział że jest źle. Przytoczył również ostatnią wiadomość, jaką wysłał swojemu synowi przed wyścigiem o Grand Prix Japonii.

„Dzień przed wyścigiem wysłałem mu wiadomość: jestem z tobą – jutro razem z tobą jestem w samochodzie”. To był jednak pierwszy raz, kiedy nie otrzymał odpowiedzi: „Możliwe, że wiedział, że ma jakiś problem...”

Jules spędził wiele tygodni w szpitalu w Japonii, a następnie został przetransportowany do szpitala we Francji. Zmarł 18 lipca 2015 roku.

„Był bardzo, bardzo pięknym synem. Był dobrym człowiekiem, przyjacielem. Wiem to, ponieważ rozmawiałem z jego przyjaciółmi. Powiedzieli mi jaki był i jak bardzo wyjątkowym człowiekiem był”.

Obecnie rodzina Julesa z ojcem na czele walczy o dobre imię swojego syna: „Straciłem najważniejszą rzecz w moim życiu i nie mam już nic do stracenia. Chce żeby pamięć o Julesie byłą prawdziwa. To nie do przyjęcia dla mnie i jego matki widzieć i słyszeć, że to była wina Julesa”.

Prawie 400-stronnicowy raport FIA stanowi, że winę za wypadek ponosi sam Jules, który nie zastosował się do panujących warunków atmosferycznych i nie zachował należytej ostrożności oraz nie zwolnił pod podwójną żółtą flagą. W wywiadzie dla CNN Bianchi został również zapytany o to, czy kiedykolwiek powiedział swojemu synowi o tym, że bycie kierowcą samochodu jednomiejscowego jest niebezpieczne, na co odpowiedział, że to niemożliwe.

„Niemożliwe. Urodził się po to, aby być profesjonalnym kierowcą. Być może niektórzy chcieliby mieć życie podobne do Julesa – masz 25 lat kiedy umierasz, ale twoje życie jest piękne. To lepsze niż żyć do 80-ki i nie mieć pięknego życia”.

Źródło: cnn.com

Nie przegap żadnej informacji. Obserwuj ŚwiatWyścigów.pl na Google News.

Postaw mi kawę na buycoffee.to
Pokaż komentarze