Opinie o incydencie z Baku nadal podzielone

Choć wielu chciałoby zapomnieć o Grand Prix Azerbejdżanu, echa po kolizji Sebastiana Vettela i Lewisa Hamiltona podczas jazdy za samochodem bezpieczeństwa nie milkną, a zdania wydają się być co najmniej podzielone.

Kierowca Ferrari został uznany winnym incydentu, który składał się z dwóch kolizji – pierwszej, gdy Niemiec wjechał w tył Mercedesa Hamiltona, oraz drugiej, gdy zniesmaczony tym faktem zrównał się z liderem wyścigu i obaj zetknęli się kołami. Jeszcze w trakcie wyścigu Vettel otrzymał 10-sekundową karę stop&go, lecz Międzynarodowa Federacja Samochodowa FIA zdecydowała o wszczęciu dodatkowego postępowania w tej sprawie, co może oznaczać dalsze konsekwencje dla Niemca. Wyniki wyścigu zostały już uznane za oficjalne, a wszczęcie postępowania jest sporym wydarzeniem, bowiem oznacza brak wiary i zaufania FIA we własny proces sędziowski.

Jeszcze przed swoim poniedziałkowym posiedzeniem zdanie w tej sprawie postanowiło wyrazić wiele osób, w tym takie niezwiązane z F1 – do tych należy m.in. 9-krotny motocyklowy mistrz świata Valentino Rossi, który powiedział: „Kiedy walczy dwóch kierowców, czasami zdarzają się incydenty. Lubię to, ponieważ to piękno tego sportu”.

Również byli i obecni rywale Niemca z toru uważają, że rozważanie dodatkowej kary dla kierowcy Ferrari to coś nowego, ponieważ Formuła 1 od lat starała się wykorzystywać kontrowersyjne sytuacje.

„Prowadzenie postępowania wobec Vettela to coś zupełnie nowego. Nie często mamy okazję widzieć coś takiego na torze, dlatego dajmy już z tym spokój. Obaj zostali ukarani, więc zakończmy to” – powiedział Fernando Alonso.

„Patrząc na powtórki z kokpitu wcale nie jest oczywiste, czy manewr Sebastiana był celowy. Myślę, że kiedy podniósł rękę i odwrócił się w jego stronie, nie zdawał sobie sprawy z faktu, że samochód skręca w kierunku Lewisa i się zderzyli. Według mnie wszystko przebiegło o wiele spokojniej niż próbuje się to wymalować” – stwierdził Siergiej Sirtokin.

„Wszyscy o tym mówią i każdy ma odmienne zdanie. Według mnie trudno jest jednoznacznie ocenić to zdarzenie, ale tego typu kontrowersje są dobre dla F1 – mamy rozdmuchaną rywalizację i walkę o mistrzostwo, a tego chcą widzowie. Taki przejaw emocji jest z pewnością dobry dla sportu” – dodał Stoffel Vandoorne.

Wiele osób uważa, że sytuacja z Baku przypominała kolizję Michaela Schumachera z Jacquesem Villeneuvem, jednak sam Kanadyjczyk uważa, że ostatnia walka Niemca z Anglikiem to zupełnie coś innego.

„Tu było inaczej – oni jechali ledwo 15 na godzinę, więc kogo to obchodzi? Oczywiście, że to co zrobił Vettel było ohydne, ale Lewis sprawdził jego szybkość reakcji i gdyby ktoś mnie tak potraktował, moja reakcja byłaby podobna. Otrzymał karę, jak sądzę najwyższą według obecnych przepisów. Nie wydaje mi się, że Vettel uderzył Lewisa specjalnie. Miał tylko jedną rękę na kierownicy, głowę zwróconą ku niemu, a drugą ręką machał w jego kierunku. Jeżeli chcesz kogoś uderzyć, to masz obie ręce na kierownicy!”

Trzykrotny mistrz świata Jackie Stewart zgadza się z winą Vettela, lecz uważa że padł on ofiarą prowokacji: „Nie ma żadnych wątpliwości, że Vettel zachował się źle i nieodpowiedzialnie, niezależnie od pobudek. Moim zdaniem ważniejsze jest jednak to, że Lewis zwolnił w nieoczekiwanym miejscu i mimo szybkiej reakcji, Vettel wjechał w jego tył. To go sprowokowało i nie potrafił się opanować”.

Krytyczny wobec Vettela nie chce być również szef Mercedesa Toto Wolff: „Emocje w wyścigach zawsze są duże. Nieraz widzieliśmy, że kierowcy inaczej postrzegają zaistniałe okoliczności. Nie chcę bronić Vettela, ale on myślał, że Lewis zahamował przed jego nosem, co nie miało miejsca. Nie wyobrażam sobie, by uderzył go specjalnie”.

Za Niemcem wstawił się także dyrektor ds. sportowych F1 Ross Brawn, który za incydent obwinia nagły przypływ adrenaliny: „Sebastian zrobił coś, czego nie powinien i został za to ukarany. Gdyby nie problem techniczny Lewisa, zdobyłby od niego znacznie mniej punktów i sytuacja miałaby inny wydźwięk. Nie zrobił tego z premedytacją, to jest jasne. Byliśmy świadkami przypływu adrenaliny, ale tak objawia się pasja kierowców walczących o mistrzostwo świata, a to właśnie chcemy widzieć”.

Wśród komentarzy znalazło się wiele głosów mówiących, że kara została przyznana zbyt pochopnie, skoro rozważane są dodatkowe konsekwencje. Podjętą decyzję w obronę postanowił wziąć Paul Gutjahr, jeden z sędziów wyścigu: „Oczywiście, że mogliśmy wydać surowszą karę jak dyskwalifikacja czy zawieszenie na kolejny wyścig, lecz samochód Lewisa nie ucierpiał w tym zdarzeniu, zatem nie chcieliśmy wpływać w ten sposób na losy mistrzostw”.

Nie przegap żadnej informacji. Obserwuj ŚwiatWyścigów.pl na Google News.

Postaw mi kawę na buycoffee.to
Pokaż komentarze