Sainz niezadowolony z wyścigu na Zandvoort

Carlos Sainz Jr ma za sobą bardzo nieudany wyścig o Grand Prix Holandii. Hiszpan dojechał do mety na piątym miejscu, ale po doliczeniu kary za niebezpieczny wyjazd ze stanowiska serwisowego ostatecznie został sklasyfikowany na ósmym miejscu.

Hiszpan wystartował do wyścigu dosyć dobrze, ale nie był w stanie wyprzedzić Charlesa Leclerca, czy Maxa Verstappena. Później kierowca Ferrari zdecydowanie tracił do liderów, więc zdecydował się na wcześniejszy zjazd do alei serwisowej. Niestety jego pit-stop trwał ponad dwanaście sekund, a wszystko przez nieporozumienie i brak nowej lewej tylnej opony na stanowisku.

„Cały ten wyścig to wielki bałagan, od samego początku wszystko układało się źle" - powiedział Sainz. „Najpierw nie mogłem złapać odpowiedniego tempa, zjechałem do alei serwisowej, ale tam też pojawiły się bardzo duże problemy i strata kilkunastu cennych sekund. Później była sytuacja z Estebanem [Oconem], kiedy przed nami pojawiła się żółta flaga w momencie, w którym go wyprzedzałem. Na szczęście przynajmniej w tej sytuacji uniknąłem problemów. Ogólnie brakuje nam tempa wyścigowego, na jednym okrążeniu jesteśmy naprawdę szybcy, ale na długich przejazdach mamy dużą stratę do Red Bulla. Nie jestem zadowolony z zachowania samochodu, bardzo przegrzewały nam się tylne opony, dużo się ślizgałem. Musimy jak najszybciej znaleźć rozwiązanie, żeby móc znów walczyć o zwycięstwa".

Sainz zakwestionował również karę czasową za niebezpieczny wyjazd ze swojego stanowiska serwisowego: „To nie było niebezpieczne. Poprawnie wyjechałem ze swojego stanowiska, ale musiałem hamować, żeby nie uderzyć jednego z mechaników McLarena. Podjąłem działanie, które uratowało mu życie, nie powinienem zostać ukarany za coś takiego. Uważam karę za niesprawiedliwą i porozmawiam z sędziami, przedstawiając im swoją wersję wydarzeń, ponieważ nie wszystko jest dla mnie zrozumiałe. Mimo wszystko i tak brakowało nam tempa, nie powinniśmy walczyć o piąte miejsce, tylko o miejsce na podium".

Źródło: f1.com