Ben Sulayem chce więcej zespołów i mniej Grand Prix

Prezydent FIA Mohamed Ben Sulayem podczas weekendu Grand Prix w Katarze powiedział, iż jego zdaniem Formule 1 potrzebne jest więcej zespołów w stawce, niż większa liczba wyścigów. Prezydent FIA ma również nadzieję, że mimo niechęci zespołów, nowy zespół pod kierownictwem Mario Andrettiego dołączy do F1.

Na początku października FIA zatwierdziła wniosek Andretti Formula Racing LLC na dołączenie do stawki Formuły 1 po przejściu bardzo rygorystycznego procesu selekcyjnego. Potencjalnie już od sezonu 2025 amerykański zespół mógłby wejść do F1, jako 11. zespół, jednak decydujący głos w tej sprawie ma należący do Liberty Media Zarząd Formuły 1 (FOM).

Nie jest tajemnicą, że FOM wraz z zespołami w stawce niechętnie widziałyby na polach startowych dodatkowego rywala, ze względu na spadek dochodów przy podziale zysków, który obejmowałby dodatkowy podmiot w postaci zespołu Andretti Cadillac.

Natomiast Prezydent FIA uważa, że dla dobra sportu i widowiska, właściwym jest rozszerzenie rywalizacji o dodatkowy zespół, a nawet zespoły, które byłby w stanie sprostać wymaganiom najbardziej prestiżowej serii motorsportowej świata: „Powiedzieć nie zespołowi, który został zatwierdzony przez FIA…byłoby bardzo ciężko odmówić” – powiedział Ben Sulayem dla Reutersa. „Można mnie nazwać optymistą, zawsze jestem optymistą. Myślę, że tak [Andretti dołączy do stawki]”.

Prezydent FIA powiedział również, że cena akcji Liberty Media po pozytywnym rozpatrzeniu wniosku Andrettiego znacząco wzrosła, co powinno dać jasny sygnał federacji, aby jeszcze bardziej zachęcić producentów do dołączenia do F1: „FIA powinna prosić i błagać producentów OEM (producentów samochodów) o przybycie. Nie powinniśmy im po prostu odmawiać. Jeśli spytasz, jakie jest moje marzenie, to zapełnienie 12 (miejsc) i posiadanie jednego zespołu z USA składającego się z producenta OEM i PU (jednostki napędowej) oraz kierowcy stamtąd. Następnie może trzeba pojechać do Chin, aby zapytać o to samo, tak trzeba zrobić”.

W padoku część zespołów zwraca uwagę, że nowe zespoły to także większe ryzyko dla bezpieczeństwa na torze, a także ograniczenia wynikające z umiejscowienia dodatkowej ekipy na niektórych torach, gdzie mogłoby po prostu zabraknąć garaży. Innym argumentem jest wspomniany podział wpływów, co osłabiłoby wartość zespołów.

W obecnych warunkach każdy nowy zespół, który chciałby dołączyć do F1, musi wnieść opłatę 200 mln dolarów, aby zrekompensować uczestniczącym zespołom straty wynikające z podziału zysków. Z kolei zdaniem Toto Wolff, każdy, kto chciałby dołączyć do cyklu Grand Prix, powinien kupić istniejący zespół. Taka transakcja jednak może opiewać w granicach 1 miliarda dolarów, co z miejsca odstrasza potencjalnych inwestorów.

Ben Sulayem twierdzi, że na tej płaszczyźnie finansowej zespoły powinny znaleźć kompromis, a w kwestii formalnej związanej z miejscem w garażach nie powinno być problemu: „Nie można zmusić Andrettiego/GM do zakupu innego zespołu, tylko dlatego, że oni (właściciele) chcą sprzedać (inny zespół). Nie będę wymieniał nazwisk, ale chcieli mnie przekonać, abym to ja zrobił. To nie moja praca. Nie zostałem wybrany, aby to robić. Nie jestem brokerem”.

„Przepisy pozwalają nam mieć 12 zespołów. Niektóre z nich powiedziały: Och, będzie tłoczno. Naprawdę? Mamy już z nami hollywoodzki zespół (Apex)” – powiedział prezydent FIA, nawiązując do filmu o F1 z Bradem Pittem o tym samym tytule.

„Tory powinny mieć wystarczająco dużo garaży i miejsca dla 12. zespołów... Myślę, że to liczba wyścigów jest za duża, a nie liczba zespołów. Potrzebujemy więcej zespołów, a mniej wyścigów. Zespoły patrzą przez pryzmat podziału kawałka tortu. Rozumiem ich obawy… ale nasze zmartwienia są inne”.

Ben Sulayem powiedział również, że Andretti może również przystąpić do rywalizacji bez umowy handlowe, a to czy, czy tego chce lub nie, to inna sprawa: „Mamy nadzieję, że nie, ale to może się zdarzyć. To się może wydarzyć”.

Na linii FIA i F1 dochodzi coraz częściej do tarć, co może wyglądać na konflikt i próbę pokazania, kto jest wyżej w hierarchii, ale finalnie to Międzynarodowa Federacja Samochodowa jest właścicielem mistrzostw i bez niej ranga organizowanych widowisk byłaby zdecydowanie niższa: „Nie jesteśmy usługodawcą. Jesteśmy właścicielami mistrzostw. Wydzierżawiliśmy je [Formule 1] i jesteśmy ich właścicielem, dlatego też należy to uszanować. Moim zamiarem nigdy nie było zawstydzanie ani ustawianie kogoś w kąt, czy to Liberty, czy FOM. Jestem tu ze względu na ducha tego sportu”.

Nie przegap żadnej informacji. Obserwuj ŚwiatWyścigów.pl na Google News.

Postaw mi kawę na buycoffee.to
Pokaż komentarze