Początek nowej ery Formuły 1 – zapowiedź Grand Prix Australii

Dla jednych ciągnęła się całą wieczność, dla innych upłynęła w mgnieniu oka. Pewne jest jedno – zakończyła się właśnie zimowa przerwa i już w ten weekend kierowcy oraz zespoły zmierzą się w pierwszym wyścigu tegorocznego sezonu Formuły 1. W przeciwieństwie kilku poprzednich lat, sport doczekał się ogromnych zmian, które przede wszystkim mają przyspieszyć samochody o kilka sekund na okrążeniu. W jakim stopniu wpłynie to na układ sił w stawce i kto tym razem zostanie mistrzem świata F1?

Rewolucja aerodynamiczna

Po raz pierwszy od kilku sezonów Formuła 1 doczekała się zmian w obszarze aerodynamiki. Dzięki poszerzeniu samochodów, zwiększeniu rozpiętości przedniego skrzydła, zmniejszeniu wysokości tylnego skrzydła oraz przesunięciu oraz poszerzeniu dyfuzora, tegoroczne samochody wyglądają znacznie bardziej agresywnie. Dodatkowo na ten sezon firma Pirelli opracowała nową konstrukcję opon, która jest szersza w porównaniu z ubiegłym rokiem o 25% zarówno na przedniej, jak i tylnej osi.

Już podczas przedsezonowych testów w Barcelonie mogliśmy być świadkami znacznie lepszych czasów niż na przykład podczas ubiegłorocznych kwalifikacji do wyścigu o GP Hiszpanii na tym torze. Najlepszym rezultatem pod koniec jazd popisał się Kimi Räikkönen, który uzyskał 1:18.634. Dla porównania, Lewis Hamilton w czasie czasówki do wyścigu o Grand Prix Hiszpanii przekroczył linię mety z wynikiem 1:22.000. Różnica jest już zauważalna gołym okiem, jednak należy dodać również do tego, że na przełomie lutego i marca temperatury powietrza oraz nawierzchni były niższe niż w czasie weekendu wyścigowego, a zespoły do tego czasu wprowadzą kolejne poprawki w swoich samochodach. Zakładać można zatem, że możemy spodziewać się jeszcze lepszych czasów.

Kto przełamie hegemonię Mercedesa?

Trwająca od 2014 roku era silników hybrydowych V6 turbo okazała się być prawdziwym popisem i dominacją Mercedesa. Srebrne Strzały wykorzystały miano producenta i opracowały najbardziej wydajną i niezawodną jednostkę napędową, która w połączeniu z samochodem pozwalała Lewisowi Hamiltonowi i Nico Rosbergowi sięgnąć po niemal wszystkie zwycięstwa. Rosberg po zdobyciu tytułu mistrza świata w ubiegłym sezonie nieoczekiwanie ogłosił zakończenie kariery w Formule 1. Na jego miejsce w tym roku pojawił się Valtteri Bottas, na którym spoczywać będzie ciężar spełnienia pokładanych w nim oczekiwań.

Podczas testów wszyscy zwracali bacznie uwagę na poczynania Ferrari, które przed poprzednimi sezonami hucznie zapowiadało powrót do walki o zwycięstwa, jednak za każdym razem kończyło się to niepowodzeniem (pod koniec ubiegłorocznej rywalizacji musieli uznać wyższość również Red Bulla). Tym razem jednak wrażenie ekipy z Maranello jest nieco inne. Zespół był w stanie zaliczać szybkie okrążenia, a dodatkowo również pokonał tylko nieco mniejszy dystans niż Mercedes. Mimo tego ciężko jest w takiej sytuacji oraz w dobie tak ogromnych zmian wskazać zwycięzców w pierwszych wyścigach, jednak spodziewać się można, że Mercedes oraz Ferrari będą w czołówce.

Prawdziwą niewiadomą jest z kolei Red Bull, który podczas jazd przygotowawczych w Barcelonie nie uniknął problemów (związanych głównie z jednostką napędową Renault). Francuscy inżynierowie na ten sezon zmienili filozofię w projektowaniu swoich silników, gdyż stwierdzili, że poprzednia specyfikacja wyczerpała swój potencjał i należało zmienić podejście. Możliwe zatem, że powstałe problemy są jedynie przejściowe, zaś w trakcie sezonu Red Bull, a także Renault oraz Toro Rosso, będą mogli dążyć do realizacji postawionych przez siebie celów.

Zachowawcza postawa „srebrnych strzał”

Mimo dominacji trwającej już trzy lata oraz utrzymywania pozycji faworyta do kolejnych zwycięstw, Mercedes nie chce na razie sprawiać wrażenia pewnego swoich możliwości, jednak prawdziwą formę tego zespołu będziemy mogli poznać dopiero podczas pierwszych rund. Dyrektor wykonawczy Mercedesa Toto Wolff stwierdził, że nie należy stawiać sobie zbyt niskich celów, ale takich, które można pewnie osiągnąć.

„Sztuką jest zarządzanie oczekiwaniami. Nie wolno ustawić sobie zbyt łatwych celów, jednak trzeba mieć je również pod kontrolą. Dzięki nowym przepisom każdy zaczyna od zera. Sytuacja ta zapewnia możliwości, ale też tworzy ryzyko dla każdego zespołu w stawce. Wystarczy cofnąć się do 2009 roku, by zobaczyć, jak nieprzewidywalna może być Formuła 1, kiedy Brawn wygrał mistrzostwo mimo bycia na skraju przetrwania. Wchodzimy w nowy sezon mając to w głowie. Poważnie traktujemy każdego z naszych rywali i szanujemy zdolności każdego zespołu, by znaleźć ten magiczny punkt” – powiedział Wolff.

Możliwe rotacje w środku stawki

Poza czołową trójką, na dobrej pozycji wydaje się być Williams, w składzie którego znajdzie się młody Lance Stroll oraz Felipe Massa, który wrócił do sportu z niezwykle krótkiej emerytury. Do ekipy z Grove niedawno dołączył również były dyrektor od spraw technicznych Mercedesa Paddy Lowe, co dodatkowo może umocnić szanse ekipy.

Stroll jest jedynym tegorocznym debiutantem w stawce (Stoffel Vandoorne, który będzie startować w McLarenie na miejscu Jensona Buttona, swój pierwszy wyścig zaliczył w ubiegłym roku w Bahrajnie, zastępując kontuzjowanego Fernando Alonso). Kanadyjczyk do Formuły 1 awansował bezpośrednio z Formuły 3, więc pierwsze wyścigi sezonu będą dla niego wyzwaniem związanym z dostosowaniem się do zupełnie nowego środowiska. Stroll w dosyć niefortunny sposób został zauważony podczas testów w Barcelonie, zaliczając kilka wypadków. Zarówno zespół, jak i kibice będą chcieli przekonać się, jak spisze się osiemnastolatek.

Force India przed sezonem postawiło przed sobą niezwykle ambitny cel ukończenia tegorocznego sezonu na trzeciej pozycji, co oznacza, że zespół zamierza pokonać Ferrari lub Red Bulla. Dla przeciętnego człowieka takie postanowienie może okazać się szalone, jednak Sergio Pérez oraz Esteban Ocon w różowych barwach swoich samochodów spróbują potwierdzić, że powyższych słowach kryło się ziarno prawdy.

Samochód Toro Rosso został okrzyknięty przez wielu najładniejszą konstrukcją w stawce. Niestety, za wygląd nie zdobywa się punktów, a ekipa z Faenzy podczas testów w Barcelonie miała pewne problemy, jednak powrót do jednostki napędowej Renault powinno dać zespołowi dodatkową moc, której brakowało szczególnie w końcówce ubiegłorocznego sezonu.

Fabryczny zespół Renault, w barwach którego startować będą Jolyon Palmer oraz nowy nabytek ekipy – Nico Hülkenberg, także nie ustrzegł się usterek w Barcelonie, które związane były głównie z nowym systemem ERS w swojej jednostce napędowej. Z kolei Haas, który rok temu szybko podjął decyzję o skupieniu się na przygotowaniach do nowego sezonu, zamierza bardziej regularnie walczyć o punkty. O spory awans walczyć chce również Sauber, który po otrzymaniu wsparcia ze strony Longbow Finance z pewnością był w stanie przygotować bardziej konkurencyjny samochód.

Niestety, na końcu listy w chwili obecnej znajduje się McLaren-Honda, który po raz kolejny musiał uporać się z problemami związanymi z jednostką napędową podczas testów w Barcelonie. Co prawda Honda nadal chce pracować nad poprawą swojego silnika, jednak niedawno pojawiły się głosy mówiące o tym, że stajnia z Woking zamierza spróbować dogadać się w sprawie pozyskania motorów Mercedesa. Na pewno cierpliwość McLarena ulega wyczerpaniu, więc nadchodzące tygodnie będą dla Hondy prawdziwym testem, który może zadecydować o dalszej współpracy z brytyjską ekipą.

Nowe opony prawdziwą zagadką

Firma Pirelli zgodnie ze zmienionym regulaminem przygotowała nowe ogumienie na nadchodzący sezon, które jest o 25% szersze w porównaniu z ubiegłorocznymi odpowiednikami. Większość zespołów co prawda przeprowadziła kilkukrotnie symulacje wyścigowe podczas jazd w Barcelonie, jednak nadal nie wiadomo, jak opony włoskiego producenta będzie zachowywać się na różnych torach świata w odmiennych warunkach.

Oznaczenie opon pozostanie takie samo jak dotychczas. Kierowcy w trakcie sezonu będą mogli korzystać z przeznaczonych na suchą nawierzchnię mieszanek ultramiękkich, supermiękkich, miękkich, pośrednich oraz twardych, jednak przede wszystkim charakteryzować się one będą nieco większym stopniem wytrzymałości.

Na rundę na Albert Park Pirelli przygotowało ogumienie ultramiękkie, supermiękkie i miękkie, zaś lewa przednia opona będzie na tym torze narażona na największe siły. W czasie wyścigu zawodnicy będą musieli jednak skorzystać zarówno z opon miękkich, jak i supermiękkich. Na pierwsze wyścigi sezonu Pirelli udostępnia wszystkim zespołom taką samą liczbę poszczególnych kompletów opon w celu zebrania dodatkowej liczby informacji.

Nocno-poranny start nowego sezonu

Tak jak to miało miejsce do tej pory, godziny treningów, kwalifikacji oraz wyścigu w Australii stanowiły wyzwanie dla polskich kibiców. Pierwsza sesja treningowa zaplanowana jest na godzinę 2:00 w nocy polskiego, zaś drugi trening przewidziano na godzinę 6:00. Sobotnia trzecia sesja treningowa rozpocznie się o 4:00, zaś walka o pole position ruszy o 7:00. Należy pamiętać, że w nocy z soboty na niedzielę nastąpi zmiana czasu. Pierwszy wyścig sezonu po przestawieniu zegarków ruszy o godzinie 7:00.

Źródło: Z wykorzystaniem formula1.com

Nie przegap żadnej informacji. Obserwuj ŚwiatWyścigów.pl na Google News.

Postaw mi kawę na buycoffee.to
Pokaż komentarze