Fisichella: Zrobiłbym to ze sto razy

Giancarlo Fisichella powiedział, że nie żałuje dołączenia do Ferrari w Formule 1 w dość nieoczekiwanych okolicznościach i to już mając blisko 40 lat, ponieważ dzięki temu nadal jest kierowcą wyścigowym i przy okazji zrealizował jeden ze swoich życiowych celów.

Fisichella to ostatni Włoch w Formule 1, który znalazł się na podium. Jeździł z Fernando Alonso w jednej ekipie, zdobył pole position na Spa z Force India i spełnił swoje marzenie o ściganiu się dla Ferrari.

Fisichella ma obecnie 50 lat i cały czas czynnie bierze udział w wyścigach. Razem z Fernando Alonso i Renault dwukrotnie świętował mistrzostwo świata wśród konstruktorów, a w sezonie 2009 zastąpił kontuzjowanego Felipe Massę w Ferrari. Brazylijczyk uległ wypadkowi podczas kwalifikacji do Grand Prix Węgier i ekipa z Maranello musiała znaleźć kogoś na jego miejsce. Po wspaniałym występie w Belgii i ukończeniu rywalizacji na drugiej pozycji – wygrał Kimi Räikkönen – Ferrari postawiło na Włocha. Jednak ten występ nie należał do udanych. Czy żałuje tamtej decyzji o dołączeniu do zespołu? O tym opowiedział w wywiadzie dla włoskiego Corriere della Serra.

„Zrobiłbym to ze sto razy. Miałem wtedy 37 lat, a Ferrari było moim marzeniem. Wiedziałem, że to nie będzie łatwe i że dla Kimiego to też był trudny samochód do prowadzenia, nawet jeśli na Spa – nadal nie wiem jak – odniósł wtedy jedyny sukces dla Cavallino. Jednak od tego dnia stałem się kierowcą Ferrari i nadal nim jestem” – przyznał Włoch.

Podczas długiego wywiadu Włoch odniósł się nie tylko do swojego występu w Ferrari, ale również do tego, czy wróciłby do Formuły 1, o projekcie, który ma na celu pomóc włoskiemu kierowcy dostać się do F1 oraz jaki ma przesąd w dniu wyścigu.

„Czy patrzę czasem w przeszłość? Robię to często i czuję się szczęśliwy, ale nie wróciłbym. Musimy patrzeć w przyszłość. Czy brakuje mi tytułu F1? Tak, ale pogodziłem się z tym. 14 sezonów, 231 Grand Prix, 3 zwycięstwa, 19 razy na podium, 4 pole position. Byłem także częścią dwóch Mistrzostw Świata Konstruktorów Renault. Jestem zaszczycony, że byłem członkiem tego zespołu”.

Fisichella jest ostatnim kierowcą z Włoch, który wygrał wyścig. Teraz, wraz z Marco Cioci, stara się pomóc młodym rodakom w karierze kierowcy wyścigowego.

„Tak, wiem [że byłem ostatnim Włochem, który wygrał GP]. Obawiam się, że minie wiele lat, zanim zobaczymy kolejnego Włocha na najwyższym stopniu podium. Trzeba mieć nadzieję w chłopakach z mniejszych serii. W 2021 roku – wraz z Marco Cioci – uruchomiliśmy projekt pod nazwą „Top Gun by Pro Racing”, aby pomóc młodym kierowcom doskonalić swoje umiejętności. Jeżeli chodzi o mój oczywisty błąd, to fakt, że nie zostałem w 2002 roku w Benettonie, a zdecydowałem się wrócić do Jordana. Żałowałem tego”.

Fisichella nadal czynnie się ściga. Po jego występie w Ferrari wielu myślało, że to koniec Włocha w sportach motorowych, ale ekipa z Maranello umieściła go w zespole AF Corse, gdzie Włoch doskonale sobie radzi i kilkukrotnie – bo aż sześć razy – stał na podium wyścigu 24h Le Mans, wygrywając ten legendarny wyścig dwukrotnie.

Źródło: corriere.it

Nie przegap żadnej informacji. Obserwuj ŚwiatWyścigów.pl na Google News.

Postaw mi kawę na buycoffee.to
Pokaż komentarze