Sebastian Vettel należy do głównego rywala Lewisa Hamiltona w walce o mistrzowski tytuł. Podczas wczorajszego wyścigu w Austrii spodziewano się, że Kimi Raikkönen jadący na drugiej pozycji, przepuści goniącego go Sebastiana Vettela, aby Niemiec mógł zdobyć więcej punktów. Tak się jednak nie stało.
W walce o mistrzostwo liczy się często każdy punkt. Gdy zawodnicy jednego teamu jadą obok siebie na punktowanych miejscach, to coraz częstszym jest przepuszczanie szybszego kierowcy bez nawiązywania walki lub zmiana miejsc z prowadzeniem tego, który ma na swoim koncie więcej punktów. W przypadku Ferrari nie doszło jednak do polecenia zespołowego i Raikkönen dojechał do mety przed Vettelem.
Toto Wolff nie widzi w tym nic dziwnego: „My też tak nie robiliśmy”
. „Z punktu widzenia sportu i z perspektywy fanów oraz kierowców, to zamiana miejsc między kierowcami na początku lipca byłaby brutalną ingerencją”
– kontynuował szef ekipy Mercedes. Fin nie spowalniał swojego zespołowego kolegi, a Niemiec miał bezpieczną przewagę nad jadącym na czwartej pozycji Romainem Grosjeanem. Polecenie zespołowe w takim momencie mogłoby wywołać burzę w mediach, ale z pewnością zostałoby ostatecznie zrozumiane i potraktowane jako walka nie tylko o tytuł wśród konstruktorów, ale także o pierwsze miejsce wśród kierowców.
„Goniłem go [Kimiego] i czekałem na jakiś błąd z jego strony, ale Kimi jechał tak szybko jak tylko mógł. Ja też dawałem z siebie wszystko. Obaj naciskaliśmy, ale to nie wystarczyło [na zwycięstwo]”
– skomentował Vettel.
Po Grand Prix Austrii Vettel prowadzi w klasyfikacji ogólnej kierowców ze 146 punktami, a Raikkönen znajduje się na trzecim miejsce ze stratą 45 punktów do lidera.
Źródło: formel1.de
Nie przegap żadnej informacji. Obserwuj ŚwiatWyścigów.pl na Google News.