Coraz więcej oczu zaczyna zerkać w stronę 34-letniego Australijczyka z powątpiewaniem. Wątpliwościom jednak nie ulega fakt, że kierowca RB w Formule 1 musi stawić czoła faktom i podjąć jakieś kroki. Pytanie tylko, w którą stronę.
Jeśli rzucić w obecności osób śledzących Formułę 1 nazwisko Ricciardo, zdecydowana większość od razu będzie mieć przed oczami szeroki, szczery uśmiech i australijski akcent. Druga część z pewnością przywoła w swojej pamięci 2018 rok i szalone Grand Prix Monako, gdzie Red Bull, nie będąc jeszcze rakietą na kółkach, pokonał zarówno Ferrari jak i Mercedesa i wywalczył sobie zwycięstwo. Jeszcze inna część tylko westchnie i pokręci głową, mając w pamięci jedynie obecne wyniki w tabelach kierowcy ze znacznikiem ‘Ric’, plasujące się zazwyczaj w końcowym fragmencie drugiej dziesiątki.
Daniel Ricciardo wraz z Grand Prix Bahrajnu rozpoczął swój drugi sezon w RB po ponad dekadzie od opuszczenia go. Można odnieść wrażenie, że historia zatoczyła dosyć brutalne koło, gdzie po przeszło dziesięciu latach Australijczyk wrócił niemalże do punktu wyjścia. Od Toro Rosso, obecnie RB, przez Red Bulla, Renault i zapewne do dziś odbijające się czkawką odejście do McLarena, tak, aby ponownie wrócić do miejsca, gdzie się wszystko zaczęło.
Eddie Jordan, założyciel nieistniejącego już zespołu F1 Jordan Grand Prix, uważa, że pobyt w McLarenie nie wpłynął dobrze na Australijczyka. Kiedy Jordan został zapytany, czy mając wciąż swój zespół chciałby podpisać kontrakt z Ricciardo przyznał, że miałby wątpliwości: „Nie sądzę, że w F1 jest bardziej kochana osobowość. Z pewnością ma najpiękniejszy uśmiech, jaki kiedykolwiek widziałem w F1. To magiczny facet, którego warto mieć w zespole. Ale to nie daje ci prawa do bycia kierowcą. Martwię się, bo koniec ery McLarena był czymś naprawdę wyjątkowym w jego wykonaniu i nie mam pojęcia, gdzie zgubił tę iskrę. Od tamtej pory nic mnie nie przekonało, że chciałbym zainwestować moje ciężko zarobione pieniądze ze sponsoringu, aby zatrzymać Daniela”
.
Ricciardo nie rozpoczął tegorocznego sezonu w sposób, który zapewniłby mu potencjalne zajęcie fotela Sergio Péreza w Red Bullu w sezonie 2025, nie rozpoczął go nawet w sposób, który zapewniłby mu pozostanie w RB: inauguracyjny wyścig sezonu w Bahrajnie ukończył na 13. pozycji, a do mety GP Arabii Saudyjskiej dojechał jako szesnasty.
Helmut Marko, doradca Red Bulla, również zabrał głos w kwestii wyników Australijczyka i dał do zrozumienia, że ten będzie musiał podjąć jakieś kroki: „W tym sezonie stawka zarówno dla Yukiego jak i Daniela jest wysoka. Kwalifikacje Yukiego były bardzo dobre i Ricciardo musi wkrótce coś wymyślić”
.
24 marca Ricciardo pojedzie w wyścigu przed własną publicznością i kto wie, może to właśnie podczas Grand Prix Australii uda mu się zdobyć pierwsze punkty w sezonie.
Żródło: crash.net, planetf1.com
Nie przegap żadnej informacji. Obserwuj ŚwiatWyścigów.pl na Google News.