Daniel Ricciardo stwierdził, że nie ma wyrzutów sumienia z powodu swojej agresywnej jazdy w wyścigu o Grand Prix Węgier, która była powodem incydentów z wieloma kierowcami.
Kierowca Red Bulla zaprezentował dzisiaj ciemniejszą stronę swoich umiejętności. Tuż po starcie wyścigu doszło do jego kontaktu z Valtterim Bottasem. Po restarcie Australijczyk zaliczył kolejną kolizję, tym razem z Lewisem Hamiltonem, co skończyło się uszkodzeniem przedniego skrzydła w samochodzie Brytyjczyka i koniecznością zjazdy do boksu na jego wymianę. Kilka okrążeń przed końcem Ricciardo uderzył w samochód Nico Rosberga, co spowodowało przebicie opony w Mercedesie. Z tego powodu Niemiec stracił podium oraz kilka pozycji w klasyfikacji. Ostatecznie Ricciardo wywalczył trzecie miejsce, a po wyścigu stwierdził, że nie czuje się winny:
„Zostawiłem dziś całe moje serce na torze. Czy moim przeciwnikom się to podoba, czy nie, lubię tak jeździć i zawsze tak będę robić”
– powiedział Australijczyk.
„Czułem dziś, że jadę jak natchniony. Szkoda, że w wyścigu byłem zamieszany w tak wiele incydentów, jednak z drugiej strony nie żałuję tego co zrobiłem. Mogłem dzisiaj dojechać na trzeciej pozycji i to zaakceptować, jednak miałem szansę na zwycięstwo i chciałem ją wykorzystać. Jadąc, czułem w sobie ciężar, ale jednocześnie siłę do walki i to dawało mi radość. Ten wyścig i mój wynik dedykowany był Julesowi”
- zakończył kierowca Red Bulla.
Kolega zespołowy Ricciardo, Daniił Kwiat wykorzystał problemy kierowców jadących przed nim i dzięki temu po raz pierwszy w karierze stanął na podium w Formule 1:
„Ciężko opisać to, co dzisiaj czuję”
– powiedział Rosjanin.
„W czasie tego wyścigu nauczyłem się, że bez względu na wszystko, nie wolno się poddawać. Trzeba przyznać, że Daniel wykonał dziś lepszą pracę, jednak byłem w stanie wykorzystać każdą okazję i właśnie dlatego zakończyłem wyścig na podium” - zakończył Kwiat.
Źródło: autosport.com
Nie przegap żadnej informacji. Obserwuj ŚwiatWyścigów.pl na Google News.