Z końca na sam początek, drugi rok z rzędu

Sébastien Bourdais został liderem klasyfikacji IndyCar Series po zakończeniu pierwszej rundy na ulicach St. Petersburga. Francuz drugi raz z rzędu musiał przebijać się z samego końca stawki.

Dwanaście miesięcy wcześniej, Bourdais rozbił się w kwalifikacjach i musiał startować z ostatniej pozycji, lecz dzięki udanej strategii awansował na drugie miejsce, po czym dogonił i wyprzedził ówczesnego mistrza serii Simona Pagenauda.

Tym razem, Francuz zakwalifikował się w środku stawki, lecz kolizja na początku wyścigu zmusiła go do nieplanowanego zjazdu do alei serwisowej. Po pit-stopach reszty stawki, przesunął się on na czoło stawki, a dzięki kilku żółtym flagom zminimalizował swoją stratę wynikającą z dodatkowego postoju.

„Nie postawiłbym na siebie pieniędzy, to był szalony dzień” – powiedział Bourdais. „Pierwszy wyścig sezonu zawsze jest chaotyczny, ale w szczególności tym razem – nikt nie odpuszczał i wielu zawodników popełniało błędy lub zderzało się ze sobą. Od samego początku założyłem więc sobie, że przywiozę samochód w jednym kawałku i z niczym się nie zderzę”.

„Przede mną ktoś zahamował, musiałem zrobić to samo i ktoś, chyba mój kolega z zespołu, przeciął moją tylną oponę. Chwilę później byliśmy w boksach, na samym końcu stawki i pomyślałem sobie – czy naprawdę musimy przechodzić przez to samo drugi rok z rzędu?”

„Nie wiem za bardzo jak wszystko się potoczyło, bo byliśmy na innej strategii niż Alex [Rossi] i Robert [Wickens] i po ostatnich pit-stopach nie mogłem dotrzymać im tempa. Szczerze mówiąc, byłem zadowolony z trzeciej pozycji, gdy nagle wyjechał samochód bezpieczeństwa. Nie będę się wypowiadać na temat incydentu z końca wyścigu – widziałem tylko, że dwóch kierowców zderzyło się ze sobą i to otworzyło mi drogę”.

Z triumfu swojego kierowcy szczególnie zaskoczony był właściciel zespołu Dale Coyne, który pełni również funkcję stratega: „W zeszłym roku mieliśmy jeden z najszybszych samochodów, przebiliśmy się z końca i wygraliśmy. Tym razem nie byliśmy najszybsi, ale po przebiciu opony przebiliśmy się z końca i wygraliśmy, znowu!”.

„Poszczęściło nam się. Nawet gdyby Sébastien miał lepsze kwalifikacje, nie bylibyśmy na czele. Wciąż nie znaleźliśmy dobrego balansu na tego typu tory w nowym samochodzie. Nie do końca jeszcze rozumiemy, co się dzieje i dlaczego. Na torze drogowym powinniśmy sobie poradzić, ale na obiektach ulicznych mamy jeszcze trochę pracy”.

Źródło: racer.com, motorsport.com

Nie przegap żadnej informacji. Obserwuj ŚwiatWyścigów.pl na Google News.

Postaw mi kawę na buycoffee.to
Pokaż komentarze