Ciąg dalszy problemów Forward Yamahy, nie wiadomo czy będą w stanie dokończyć sezon

Szef zespołu Forward Yamaha, Giovanni Cuzari nadal pozostaje w areszcie w mieście Lugano (Szwajcaria), a pod znakiem zapytania stoi występ jego ekipy w następnej rundzie MotoGP na torze Indianopolis w dniach 7-9 sierpnia.

Największym problemem zespołu jest fakt, iż ich fundusze zostały zamrożone jako część dochodzenia w sprawie przeciwko Cuzariemu i Libero Galli. Obaj zostali oskarżeni przez szwajcarskie władze o defraudację, korupcję i unikanie płacenia podatków. W Indianopolis są już motocykle Yamaha M1 z klasy Open i wyposażenie należące do ekipy, które zostało wysłane przez IRTĘ zaraz po zakończeniu rundy w Niemczech. Jednak bez dostępu do pieniędzy nie będą oni w stanie zapłacić za przelot, hotele, wypożyczone samochody czy inne sprzęty niezbędne, aby zespół mógł się ścigać w MotoGP.

Menedżer ekipy Marco Curioni zwrócił się z prośbą do organizatorów serii, aby pomogli im wystąpić na Indy. Dziennikarze z motomatters.com dowiedzieli się, że włodarze robią wszystko co w ich mocy, by pomóc zespołowi. Dorna z IRTĄ rozumieją, że ekipa znalazła się w bardzo trudnej sytuacji nie ze swojej winy. Jednakże byłoby lepiej gdyby aresztowano pojedyńczą osobę, a nie szefa całej jednostki.

Marco Curioni zaapelował do IRTY o umożliwienie zespołowi startu w Indianopolis. Dorna, jako organizator wyścigów MotoGP, ma fundusze, aby to uczynić, jednak byłaby to precedensowa sytuacja i władze oraz inwestorzy boją się, że może to niekorzystnie wpłynąć na wizerunek serii. Forward Yamaha jest w trakcie rozmów ze sponsorami i szukają rozwiązań, które pozwolą im dalej uczestniczyć w rywalizacji. Decyzja co dalej ma być znana w tym tygodniu.

Niestety przyszłość zespołu na ten rok czy następny jest niepewna. Forward Yamaha jest ekipą dobrze postrzeganą w paddocku, pokazali swój potencjał, gdy w 2015 roku jeździł u nich Aleix Espargaro. Także nikt nie chce, aby ponad 40-osobowa ekipa, w której skład wchodzą zawodnicy, mechanicy, członkowie jednostki gościnnej, kierowcy ciężarówek i inni opuścili paddock MotoGP. Dlatego Forward Yamaha ma dwie opcje do wyboru: albo postarają się namówić swoich sponsorów do dalszego finansowania ich sezonu albo będą zmuszeni do oddania swoich miejsc w paddocku klasy królewskiej na resztę sezonu. Nie wydaje się jednak, aby druga opcja wchodziła w grę przynajmniej do końca tego roku. Łatwo wskazać zespoły, które chciały znaleźć się w MotoGP na miejsce Forward Racing - Pons Moto2 czy Mark VDS z klasy Moto2.

Aktualizacja:

Niemiecki portal Speedweek, prowadzony przez menedżera Stefana Bradla, poinformował, iż Forward Yamaha jednak nie pojedzie do Indianopolis. W zamian zespół będzie się starał zebrać fundusze na start w Brnie, lecz nie wiadomo czy tak się stanie ponieważ okazało, że mają coraz większe problemy finansowe.

Źródło: motomatters.com

Nie przegap żadnej informacji. Obserwuj ŚwiatWyścigów.pl na Google News.

Postaw mi kawę na buycoffee.to
Pokaż komentarze