Jorge Lorenzo przyznaje, że po nieukończonym wyścigu w Argentynie nadal ma on obawy o opony Michelin przed kolejną rundą na amerykańskim torze Austin.
Michelin znalazło się pod presją w Termas de Rio Hondo, gdy tylna opona Scotta Reddinga rozwarstwiła się podczas czwartego treningu wolnego. Jest to już drugi taki incydent – pierwszy przytrafił się Lorisowi Bazowi w przedsezonowych testach na torze Sepang.
Początkową reakcją firmy Michelin było użycie zapasowych opon o sztywniejszej konstrukcji na niedzielny wyścig. Z tego powodu postanowiono wprowadzić dodatkową 30 minutową sesję treningową, jednak ze względu na opady taki plan nie doszedł do skutku.
Ostatecznie w wyścigu zawodnicy wystartowali na dotychczasowej mieszance z tym, że pełen dystans został podzielony na dwie części ze względów bezpieczeństwa. Lorenzo przyznał w sobotę wieczorem, że obawia się o powtórkę scenariusza podczas weekendu w Austin.
„Sytuacja z Michelin jest bardzo trudna, ponieważ nie wiemy jakie opony dostawcy zabiorą do Ameryki. Tam opony powinny być bardziej miękkie niż tutaj [w Argentynie]”
– powiedział aktualny mistrz MotoGP. „ Ze względów bezpieczeństwa ogumienie może być jeszcze bardziej trudne do dostosowania, niż te które mieliśmy tutaj do wyścigu. Jest to trudna sytuacja , ale przede wszystkim mam nadzieję, że nie zdarzy się coś podobnego co przytrafiło się Bazowi i Reddingowi – ale to nie zależy od nas, tylko od Michelin”
– powiedział Jorge Lorenzo.
Baz i Redding są jednymi z najwyższych zawodników stąd pojawiła się sugestia, że ich masa mogłaby odegrać jakąś role z rozwarstwieniem opon.
„Nikt nie wie dokładnie co się stało, czy to była wina opony czy ciśnienia. Niektórzy mówią, że ciśnienie było prawie jak normalne. Jednak nie sądzę, że zawodnik ważący 100 kilogramów lub przy użyciu normalnego ciśnienia w oponach powinno wpływać na takie sytuacje”
– dodał zawodnik Yamahy.
Źródło: motorsport.com
Nie przegap żadnej informacji. Obserwuj ŚwiatWyścigów.pl na Google News.
