Lewis Hamilton nie zdołał przebić się do punktowanej ósemki w czasie sobotniego sprintu na Austriackim Red Bull Ringu. 7-krotny mistrz świata startując z przedostatniego rzędu na starcie dojechał do mety na dziesiątym miejscu. Brytyjczyk był rozczarowany swoimi sobotnimi wynikami, ale pozostaje zmotywowany do walki o duże punkty w niedziele.
Sprinterska sobota rozpoczęła się fatalnie dla kierowcy Mercedesa. Lewis Hamilton przez korek na torze nie był w stanie awansować nawet do drugiej części czasówki, kończąc SQ1 na osiemnastym miejscu. Po starcie Lewis rozpoczął swój marsz w górę tabeli, który zakończył się na miejscu dziesiątym, nie dającym punktów.
W rozmowach Hamilton nie ukrywał swojego rozczarowania i był przekonany, że stać go było na więcej: „Nie wiem jak to się stało. Rano byłem bardzo szybki. Kwalifikacje do sprintu powinienem był skończyć co najmniej w pierwszej piątce. W sprincie walczyłbym o podium, lub o okolice podium. Takie jest nasze realne tempo”
.
Lewis nie uważa jednak, że przez słaby występ jego zespół stracił wiele: „Mogło być lepiej, ale najwyraźniej nie było nam pisane być wyżej. Staraliśmy się wycisnąć z tej sytuacji ile się da. Straciliśmy kilka punktów ale nic wielkiego się nie dzieje, zebraliśmy dużo danych a jutro walczymy znowu”
.
Kierowca Mercedesa pozostaje realistą, jeśli chodzi o cele na niedzielny wyścig: „Na starcie będę otoczony kierowcami Ferrari, którzy są szybcy i Red Bullem, z którym nie mamy szans, więc oczywiście łatwo nie będzie. Jaki mam plan? Trzymać się blisko Ferrari i zobaczymy co dalej”
.
Nie przegap żadnej informacji. Obserwuj ŚwiatWyścigów.pl na Google News.