Kapitalna niedziela Bilińskiego

Roman Biliński miał fenomenalną niedzielę. Polski kierowca wyścigowy ponownie bowiem uplasował się na podium. Podczas drugiego wyścigu tego weekendu zajął drugie miejsce, a kilka godzin później wygrał zawody główne.

Drugi wyścig

19-latek do tej gonitwy przystępował z ósmej pozycji. W mistrzostwach FROC stosuje się tzw. odwróconą stawkę. W tym wypadku zamienia się kolejnością ośmiu najlepszych kierowców z pierwszego wyścigu. 

Polski kierowca wyścigowy już na starcie popisał się świetnym refleksem. Biliński bowiem awansował o dwie pozycje. Później Polak wyprzedził Shina, Smitha i Sceatsa, Dzięki temu 19-latek znalazł się w czołowej 3. Na sam koniec wyścigu Roman Biliński wykonał ruch, który zapewnił mu dodatkową pozycję, wykorzystując strategiczną przewagę, gdy Gerrard Xie z Alexem Crosbim, rywalizowali przed nim.

Duet ten walczył z przodu o wygraną. Zawodnicy ci zaczęli bardzo mocno ze sobą konkurować w ten sposób Polak zbliżył się do tego duetu. Xie tuż przed rozpoczęciem przedostatniego okrążenia wyprzedził Nowozelandczyka, a chwilę później w jego ślady poszedł Biliński, który wykonał odważny manewr przed dohamowaniem do pierwszego zakrętu. Polak na mecie zameldował się na drugiej pozycji, awansując względem startu aż o sześć miejsc.

„Dobre rozpoczęcie kolejnego dnia. Już po starcie zyskałem trochę pozycji, a po zjeździe samochodu bezpieczeństwa wiedziałem, gdzie mogę atakować. Starałem się ważyć ryzyko, aby nie przeszarżować. Niemniej przebijanie się przez stawkę było bardzo łatwe” – mówił po wyścigu Roman Biliński.

Trzeci wyścig

Do głównej gonitwy polski kierowca wyścigowy przystępował z trzeciego pola startowego. W kwalifikacjach był czwarty, lecz Christian Mansell dostał karę za spowodowanie kolizji i Biliński awansował w górę o jedną pozycję. Po zgaszeniu świateł uporał się z Alexem Crosbiem, lecz atomowo ruszył Mansell, który znalazł się przed tą dwójką.

Na 14 okrążeń przed metą 19-latek wyprzedziła z Liama Sceatsa. Miało to miejsce przed ostatnią szykaną. To właśnie tam Biliński często atakował rywali i robił to skutecznie.

Dziesięć okrążeń później Roman powtórzył swój manewr. Christian Mansell podobnie jak Liam Sceats próbował zamknąć drzwi, lecz Polak się nie przestraszył i znalazł się przed Australijczykiem. Podopieczny M2 Competition nie oddał prowadzenia już do mety i tak po raz drugi w ten weekend zwyciężył.

„Kocham Taupo, nie wierzę, co się stało w ten weekend! Wszyscy tego potrzebowaliśmy. Po starcie zachowałem swoją pozycję, a później robiłem wszystko, aby zbliżyć się do prowadzącej dwójki. To się udało. Prosta przeciwległa zapewniała sporo miejsca na wyprzedzanie. Wiele dla mnie znaczy wywalczenie trofeum upamiętniającego Denny’ego Hulme’a, czyli mistrza świata F1 z 1967 roku. To legenda i jestem z tego dumny. Bardzo cieszę się, że udało się ją wywalczyć. Do Manfeild jadę jako lider mistrzostw. Ciąży na mnie odpowiedzialność, ale zrobię wszystko, aby taki stan rzeczy się utrzymał. Dziękuję M2 Competition za dostarczenie tak znakomitego bolidu” – podsumował weekend w Taupo.

Roman Biliński przez obserwatorów był chwalony za umiejętne zarządzanie oponami. Polski kierowca wyścigowy jak mało kto zadbał o ogumienie podczas rywalizacji. Za wygranie trzeciego wyścigu kierowca dostał nagrodę imienia Denny’ego Hulme’a, który do tej pory pozostaje jedynym Nowozelandczykiem, mającym mistrzostwo świata F1.

Co dalej?

Kolejna runda odbędzie się na torze w Manfeild, którego patronem jest inna legenda z Nowej Zelandii, czyli Chris Amon. Zawody w tym miejscu zaplanowano od piątku 26 stycznia do niedzieli 28 stycznia.

Roman Biliński po trzech wyścigach ma na koncie 88 punktów.

Nie przegap żadnej informacji. Obserwuj ŚwiatWyścigów.pl na Google News.

Postaw mi kawę na buycoffee.to
Pokaż komentarze