Były junior Ferrari Raffaele Marciello zamierza zakończyć swoją karierę w samochodach jednomiejscowych, obwiniając za to wygórowane koszty drogi do Formuły 1.
Włoch po wygraniu europejskiej serii F3 przeszedł do GP2, lecz po dwóch latach w kategorii jego najlepszym wynikiem było siódme miejsce w klasyfikacji generalnej, co doprowadziło do rozstania z Ferrari. Choć kolejny sezon zakończył na czwartym miejscu, uważa on że jego marzenia o Formule 1 są niemożliwe do realizacji.
„Nie ma szans. Potrzebne jest 10-15 milionów, a ja nie mam żadnych pieniędzy. Formuła 1 jest dla mnie zamknięta, zawsze potrzebne są pieniądze”
– powiedział. „Trzeba być realistą i przestać liczyć na cud. W F1 trzeba mieć pieniądze, jeśli ich nie masz, nie ma cię w F1. Zapędzając się w dążeniu do niemożliwego można stracić inne okazje”
.
„Myślę, że moja kariera była dobra. W F3 wygrałem z wieloma obecnymi kierowcami F1, więc jeśli oni tam są, myślę że ja też na to zasługuję. Moja dalsza kariera będzie jednak inna i jestem pewien, że równie udana”
.
Marciello skorzystał z okazji, by wyrazić swoje zdanie na temat sytuacji sponsorskiej we Włoszech: „Mamy wsparcie naszego automobilklubu, ale niewielkie w porównaniu z innymi, a włoskie firmy nie pomagają w takim stopniu jak np. Banco de Brasil”
.
„Może duże firmy powinny bardziej się zaangażować, bo nie potrzebujemy pieniędzy przez cały czas - ktoś może potrzebować wsparcia na jeden sezon, a jeśli się spisze i dostanie dobrą ofertę, nie będzie już musiał się dokładać do zespołu”
.
„Ale 10 milionów za sezon, to dla mnie głupota. Gdybym tyle miał, nie zapłaciłbym za miejsce w F1, a spędził resztę życia na wakacjach. Z tym systemem jest coś nie tak, a to wielka szkoda”
.
Źródło: motorsport.com
Nie przegap żadnej informacji. Obserwuj ŚwiatWyścigów.pl na Google News.