Pierwsze cztery wyścigi F1 na ulicznym torze w Walencji niemiłosiernie wynudziły kibiców i przyczyniły się do wypadnięcia tego obiektu z kalendarza po sezonie 2012. Niespodziewanie jednak tor w Walencji pożegnał się z F1 jednym z najlepszych wyścigów dekady.
Początek sezonu 2012 był wyjątkowy w historii F1. W pierwszych siedmiu wyścigach kibice zobaczyli siedmiu różnych zwycięzców. Na drugich miejscach też finiszowało siedmiu różnych zawodników. Walka była niesamowicie wyrównana i trudno było przewidywać, kto będzie najlepszy w kolejnym wyścigu. Przed Grand Prix Europy w klasyfikacji LewisHamilton prowadził o dwa punkty przed Fernando Alonso i trzy przed Sebastianem Vettelem. Wszystko wskazywało na to, że w Walencji to Hamilton i Vettel powalczą o zwycięstwo. Ustawili się w pierwszym rzędzie. Vettel zdobył swoje 33 pole position wyrównując osiągniecia Alaina Prosta i Jima Clarka. Wiele wskazywało na to, że mistrz świata zaczyna stabilizować formę.
Tymczasem Alonso przed własną publicznością był zaledwie jedenasty na starcie. Jego Ferrari po raz kolejny zawiodło w kwalifikacjach. Jeszcze gorzej wypadł Mark Webber, który zmagał się z awarią DRS i w efekcie był dopiero dziewiętnasty. W drugim rzędzie ustawili się, zwycięzca z Barcelony, Pastor Maldonado oraz Romain Grosjean.
Piąty Kimi Raikkonen świetnie wystartował, ale został przyblokowany przez Maldonado i wyprzedził go jeszcze Kamui Kobayashi. Za to Grosjean zdołał przecisnąć się obok Maldonado na trzecie miejsce. Starty Alonso były w tym sezonie bezbłędne i tak tez było w Walencji. Hiszpan miał świetne pierwsze okrążenie, ale jego szarża zatrzymała się na siódmym Hulkenbergu.
Hamilton na drugim miejscu nie miał dobrego tempa. Szybko zaczął tracić dystans do Vettela i musiał bronić się przed Grosjeanem, który czuł szansę na swoje pierwsze zwycięstwo. Drugi Lotus też miał świetne tempo. Raikkonen atakował Maldonado, który dał się wcześniej wyprzedzić Kobayashiemu, ale ten nie ustępował mu miejsca.
Za Hamiltonem tworzył się pociąg. Na dziesiątym okrążeniu zdeterminowany Grosjean świetnym manewrem po zewnętrznej przedostał się w końcu przed Anglika. Do Vettela miał już ponad 10 sekund straty. Chwilę później zaczęły się pierwsze zmiany opon, a także, dotychczas niespotykany na tym torze, festiwal wyprzedzania.
Alonso skopiował manewr Grosjeana i był teraz przed Hulkenbergiem. Przed nim był Maldonado, wyprzedzony przez Raikkonena, którego blokował od początku wyścigu. Po chwili Alonso był już przed Wenezuelczykiem. Kobayashi spadł za Raikkonena po wolnym pit stopie, a Alonso przedłużył nieco swój stint i zdołał wyjechać z boksu przed Raikkonenem. Stawał się powoli gwiazdą wyścigu. Następnym celem był Hamilton. Grosjean i Vettel wydawali się poza zasięgiem.
Wszyscy jednak musieli się teraz przebijać przez kierowców, którzy nie byli jeszcze w boksie. Było to pasjonujące widowisko, a Alonso znów radził sobie z wyprzedzaniem lepiej niż ktokolwiek inny. Poradził sobie z Bruno Senną i Michaelem Schumacherem i puścił się w pogoń za czołówką. Sfrustrowany Raikkonen a także Kobayashi i Maldonado utknęli jednak w grupie ścigających się ze sobą kierowców. Akcja była tu ekscytująca i skończyła się kolizją Senny z Kobayashim na 20 okrążeniu. Obaj musieli zjechać do boksu, po nowe opony i przednie skrzydła.
Na 29 okrążeniu doszło do kolizji między Caterhamem Heikkiego Kovalainena i Toro Rosso Jeana Erica Vergne’a. Obaj kierowcy musieli udać się do boksu z przebitymi oponami, ale po drodze pozostawili sporo odłamków i konieczna stała się interwencja samochodu bezpieczeństwa.
Była to okazja do dokonania kolejnych zmian opon. Czołówka musiała szybko reagować, bo safety car pojawił się właśnie gdy zbliżali się do prostej startowej. Zmiana Lewisa Hamiltona nie przebiegła zgodnie z planem. W efekcie stracił pozycję na rzecz Alonso i Raikkonena. Hiszpan nagle znalazł się na podium z szansą na walkę o zwycięstwo. Tego nikt się nie spodziewał.
Vettel, który wcześniej wyrobił sobie ponad 20 sekund przewagi, teraz miał bezpośrednio za sobą Grosjeana i Alonso. Czwarty był Daniel Ricciardo, który nie zjechał jeszcze do boksu po raz drugi, dopiero potem Raikkonen i, z pewnością poirytowany takim rozwojem wypadków, Hamilton. Za Anglikiem plasowały się dwa Mercedesy Nico Rosberga i Michaela Schumachera, oraz Mark Webber, którzy jak dotąd odwiedzili boks tylko raz, a dopiero na dziesiątym miejscu był Maldonado. Hiszpańscy kibice czekali na atak Alonso na pierwsze miejsce.
Romain Grosjean czekał od początku wyścigu, by móc zbliżyć się do Vettela i zmierzyć się z nim, ale ta szansa została mu odebrana. Alonso od razu rozpędził się za nim na prostej i zdecydowanym manewrem w swoim stylu przedarł się po zewnętrznej zakrętu. Teraz przed nim był tylko Vettel.
Równie zdecydowany był Hamilton, który od razu wyprzedził Raikkonena. Kilka pozycji stracił za to Rosberg, a Massa złapał gumę po kolizji z Kobayashim, który z kolei pozbył się w niej przedniego skrzydła. To wszystko jednak zostało absolutnie przyćmione przez to, co zdarzyło się chwilę później.
Sebastian Vettel nagle zwolnił i zatrzymał się przy krawędzi toru. Kiedy niepocieszony Niemiec wychodził z samochodu, tysiące jego fanów Alonso na trybunach wpadły w euforię. Sam Alonso jeszcze nie mógł być pewny swego, bo Grosjean nie zamierzał rezygnować z walki o swoje pierwsze zwycięstwo.
Ricciardo nie miał tempa na mocno zużytych oponach i szybko padał łupem kolejnych zawodników. Musiał w końcu udać się do boksu na drugą zmianę, jednak nie zamierzał tego robić konsekwentnie trzymający się taktyki z jednym stopem i mający bardzo dobre tempo Schumacher, który był teraz piąty. Za nim jechał Maldonado, po tym jak kilka pozycji stracił Webber. W tamtym roku w Walencji nie brakowało manewrów wyprzedzania.
Alonso dawał z siebie wszystko i utrzymywał pierwsze miejsce. Tego dnia szczęście zdecydowanie mu sprzyjało. Następnym zawodnikiem którego pokonał problem techniczny był Grosjean. Mający niepowtarzalną szansę na zwycięstwo i zostanie ósmym zwycięzcą w ośmiu wyścigach Francuz zatrzymał się na torze.
Niedługo później Schumacher porzucił swoją strategię i zjechał po nowe opony. Spadł na 11 miejsce, gdzie musiał bronić się przed atakami Webbera. Wkrótce jednak jego świeże opony pomogły mu zacząć przedzierać się w górę stawki.
Hamilton czuł, że ma szansę na zwycięstwo, podobnie czuł Raikkonen. Ale na kilkanaście okrążeń przed końcem Alonso ciągle utrzymywał bezpieczną przewagę i nadzieje Hamiltona zaczęły rozwiewać się. Tracił tempo. Do niego i Raikkonena zaczął zbliżać się Maldonado.
Tymczasem Schumacher i Webber dogonili grupę, składająca się z dwóch zawodników Force India i Sergio Pereza. Obaj nie mieli żadnych problemów z wyprzedzaniem.
Trzy okrążenia przed końcem Raikkonen podjął atak na Hamiltona. Maldonado był już tuż za nimi. Lewis bronił się dzielnie, ale Kimi miał znacznie lepszą trakcje i wykorzystał ją, by minąć Lewisa i puścić się w pogoń za Alonso. Teraz Lewis mógł jeszcze obronić podium przed Maldonado.
Pastor najpierw zaatakował na prostej startowej, ale Hamilton wybronił się. Widać było, że Lewis ma ogromne problemy z oponami. Maldonado musiał być tylko cierpliwy i dobrze wybrać moment. Pastor jednak nie słynął z cierpliwości i wykalkulowania, a Lewis nie był dobry w radzeniu sobie z porażką. Maldonado zaatakował więc w ryzykowny sposób po zewnętrznej na wejściu w szykanę. Gdy nieustępliwy Hamilton wypchnął go poza tor, zamiast odpuścić, usiłował mimo wszystko wepchnąć się przed niego po wewnętrznej następnego zakrętu. Efektem były dwa rozbite samochody. Lewis popełnił błąd, zapominając z kim ma do czynienia.
Bezradny Lewis walił pięściami w kierownicę, podczas gdy Pastor próbował kontynuować. Pozbawiony przedniego skrzydła został jednak natychmiast dogoniony przez Schumachera, który właśnie niedawno przedostał się przed Hulkenberga na piąte miejsce. Teraz wyszedł na trzecie. Dostał szansę na swoje pierwsze podium od sześciu lat, ale Webber wciąż był tuż za nim i był zdeterminowany, by zaatakować na ostatnim okrążeniu. Przeszkodziły mu jednak żółte flagi.
W ten sposób na podium, jak za dawnych czasów, znaleźli się Alonso, Raikkonen i Schumacher. Takiego wyniku i tak pasjonującego wyścigu nie spodziewał się nikt. Było to jedyne podium Schumachera dla Mercedesa. Prawdziwym bohaterem wyścigu był jednak Alonso, dla którego był to jeden z największych i najbardziej emocjonalnych tryumfów w karierze. W wyścigu, w którym startował z jedenastej pozycji, tryumfował przed własną, uwielbiającą go publicznością. W sezonie, który zaczął się fatalnie w Melbourne, teraz to on stawał się pierwszym kierowcą, który wygrał dwa wyścigi i wychodził na prowadzenie w klasyfikacji. Był to przełomowy moment sezonu, który miał przejść do historii jako ten, w którym Alonso, w nienajlepszym samochodzie, pokazał swoja klasę chyba jeszcze bardziej niż w czasach trumfów w barwach Renault.
Chcesz czytać więcej artykułów z cyklu Słynne wyścigi? Postaw nam kawę!