Słynni kierowcy: Alain Prost

Alain Prost obecnie jest coraz rzadziej wymieniany wśród największych kierowców wszech czasów, jednak kiedy rywalizował z Ayrtonem Senną, opinie co do tego, który z nich jest najlepszym kierowcą w F1, były podzielone. To właśnie ta zacięta rywalizacja jest tym, co po latach kojarzy się kibicom najczęściej z nazwiskiem Prost. To chyba najbardziej legendarna rywalizacja w historii wyścigów, którą pasjonowały się miliony kibiców na całym świecie i która przyczyniła się do umocnienia pozycji Formuły 1 jako globalnego sportu.

Obaj zawodnicy bardzo się od siebie różnili. Senna uosabiał pasję, bezkompromisowość i szybkość, Prost natomiast dokładność, regularność i wyrachowanie. Jego inteligencja, zrozumienie samochodu i perfekcja sprawiły, że w latach osiemdziesiątych był punktem odniesienia nie tylko dla Senny, ale dla wszystkich w F1.

Młody talent z Francji

Młody Alain Prost w latach siedemdziesiątych kolekcjonował tytuły w kartingu, a potem juniorskich kategoriach i kiedy podpisywał kontrakt z McLarenem na sezon 1980, był już uznawany za wielki talent. Od razu zwrócił na siebie uwagę, zdobywając punkt w swoim debiucie. Był to jednak czas, kiedy zespół był w kryzysie. W owych czasach wyścigi były ciągle bardzo niebezpieczne, a Prost podczas swojego pierwszego sezonu wyraźnie poczuł jak bardzo. Miał w swoim debiutanckim sezonie serię wypadków, które w połączeniu ze słabymi wynikami sprawiły, że zdecydował się odejść z McLarena.

Wybór następnego teamu był oczywisty. Wspierające Prosta w juniorskich seriach Renault odniosło już trzy zwycięstwa w F1, a po poważnej kontuzji Jeana Pierra Jabouille’a potrzebowali nowego partnera dla szybkiego Rene Arnoux. Prost z miejsca zaczął pokazywać szybkość i wkrótce wygrał swój pierwszy wyścig na domowym torze w Dijon. Od tego momentu na zmianę z Arnoux wygrywał kwalifikacje. W końcu, w niezwykle konkurencyjnym sezonie, finiszował zaledwie 7 punktów za mistrzem Nelsonem Piquetem, choć dopiero na piątym miejscu. Był na podium w każdym wyścigu, który ukończył, ale problemem była niezawodność samochodu.

Następny sezon rozpoczął od dwóch wygranych, co zapewniło mu status lidera zespołu i faworyta do tytułu. Potem jednak nastąpiła seria awarii i kraks, a kiedy Prost w końcu stanął przed szansą zwycięstwa we Francji, Arnoux, wbrew umowie, nie ustąpił mu miejsca i zgarnął zwycięstwo dla siebie. Prost był zawiedziony, także postawą francuskiej prasy, która stanęła po stronie jego konkurenta.

Podczas kolejnego weekendu nastąpiło zdarzenie, które określiło podejście Prosta do ścigania na resztę jego kariery. Podczas deszczowego treningu na Hockenheim, przy bardzo złej widoczności, na wolno jadące Renault Prosta najechało Ferrari jego przyjaciela Didiera Pironiego. Po przerażającym wypadku Didier odniósł kończące karierę obrażenia. Prost bardzo to przeżył. Po tym zdarzeniu pozostała mu niechęć do jazdy w deszczu i podejście polegające na minimalizowaniu ryzyka. Ostatecznie zakończył ten pechowy sezon 10 punktów za niespodziewanym mistrzem Keke Rosbergiem.

Długie oczekiwanie na mistrzostwo

W następnym sezonie Renault ponownie walczyło o tytuł, a samochód w końcu w miarę regularnie dojeżdżał do mety. Prost prowadził w klasyfikacji przez większość sezonu, ale nie był pewny swego, znając siłę Nelsona Piqueta i jego Brabhama-BMW. Jego team jednak nie podzielał tych obaw, co frustrowało Prosta naciskającego na bardziej agresywny rozwój samochodu. Po Grand Prix Holandii, podczas którego obaj pretendenci do tytułu zderzyli się, na trzy wyścigi przed końcem sytuacja wyglądała dobrze dla Prosta, który miał nad Piquetem już 14 punktów przewagi i 8 nad jadącym teraz dla Ferrari Arnoux. We Włoszech jednak silnik Renault znowu zawiódł, a Piquet wygrał przed Arnoux. W przedostatnim wyścigu w Brands Hatch Prostowi udało się przyjechać na drugim miejscu za Piquetem i zachować dwupunktową przewagę, ale przed finałem w RPA nie było powodów do optymizmu. Zgodnie z przewidywaniami Prosta, w końcówce sezonu Renault wyraźnie traciło do Brabhama i Ferrari. W RPA silnik Renault znowu odmówił posłuszeństwa, a Piquet dojechał na trzecim miejscu zgarniając tytuł. Prost przegrał tym razem o 2 punkty i nie ukrywał, że za tę porażkę wini Renault. Francuski team nie przyjął krytyki najlepiej i zwolnił lidera swojego zespołu z pracy już dwa dni po finale sezonu. Rozstanie przebiegło w fatalnej atmosferze wzajemnych pretensji, a swoje dołożyli też francuscy dziennikarze, krytyczni wobec Prosta od czasu konfliktu z Arnoux.

W ten sposób kierowca uważany za najszybszego w stawce, znalazł się bez zatrudnienia. Szef McLarena Ron Dennis zareagował natychmiast, ściągając go do swojego teamu. Lider zespołu Niki Lauda nie był z pewnością zachwycony perspektywą walki z najzdolniejszym kierowcą młodego pokolenia, ale wzajemny szacunek i podobny styl sprawił, że współpraca między nimi przebiegała wyjątkowo harmonijnie. Obaj wyznawali zasadę, że najlepiej jest wygrywać jadąc z najmniejszą potrzebną do tego szybkością i podejmując najmniejsze konieczne ryzyko. Wykalkulowany i spokojny styl jazdy cechujący obu kierowców doskonale pasował do charakterystyki nowego samochodu Johna Bernarda, modelu MP 4/2. Obaj umieli perfekcyjnie wykorzystać jego atuty i szybko stało się oczywiste, że w tym sezonie tylko oni dwaj będą mieli szansę na mistrzostwo.

Jeszcze przed sezonem, na Nurburgringu, odbył się pokazowy wyścig samochodów turystycznych. Prost poznał tam młodego Brazylijczyka Ayrtona Sennę, którego podwiózł na tor z lotniska. Atmosfera tego spotkania była bardzo przyjacielska, Senna nie znał nikogo innego, więc trzymał się z Alainem. Wyścig na otwarcie nowej wersji słynnego toru był pełny wielkich nazwisk aktualnych i byłych kierowców F1. Prost startował z pierwszego miejsca na starcie, a obok niego niespodziewanie ustawił się młody Senna. Brazylijczyk już na pierwszym zakręcie brutalnie wepchnął się przed Prosta, a potem ku zaskoczeniu wszystkich, na mokrej nawierzchni, po prostu odjechał reszcie stawki i bez problemu wygrał wyścig. Wszyscy, a szczególnie Prost, zobaczyli wtedy skalę talentu Senny.

Pierwszy raz na torze w F1 przyszli zaprzysięgli wrogowie starli się w Monako. W deszczu Senna zbliżał się do Prosta i zanosiło się na to, że stoczą walkę o zwycięstwo. Alain jednak zamiast skupić się na uciekaniu przed Brazylijczykiem, skoncentrował się na sygnalizowaniu dyrekcji wyścigu, by przerwali go z powodu złych warunków. Okazało się to dobrą taktyką, bo wyścig przerwano w samą porę, by Prost mógł wygrać. Francuz jednak z powodu skróconego dystansu zdobył tylko połowę punktów za zwycięstwo, czyli 4,5, podczas gdy za drugie miejsce zdobyłby 6. To okazało się mieć znaczenie w końcówce sezonu.

Mimo że Prost był od początku szybszy niż Lauda, doświadczenie Austriaka pozwalało mu na ogromną regularność. W drugiej części sezonu, gdy Prostowi zdarzyło się nie ukończyć wyścigu, Lauda wykorzystywał to wygrywając. Gdy z kolei Francuz wygrywał, Lauda był drugi. Tak też było w ostatnim wyścigu sezonu w Portugalii. Prost wygrał, ale drugie miejsce wystarczyło Laudzie by zdobyć mistrzostwo o 0,5 punktu, co było najmniejszą różnicą w historii. Ta porażka mogła Prosta naprawdę załamać. Był uważany za potencjalnego mistrza od lat, ale jak dotąd zawsze przeżywał gorycz porażki. Pisano, że wiecznie drugi Prost, nigdy nie będzie mistrzem. Alain poprzysiągł sobie, że w następnym roku zrobi wszystko, by w końcu odnieść sukces. Wyciągnął wnioski z porażki z Laudą i z tego jak Austriak był w stanie go pokonać, mimo że był wolniejszy.

Profesor w końcu wygrywa

Sezon 1985 McLaren zaczynał z tym samym modelem MP4/2, a nowe konstrukcje Ferrari, Lotusa i Williamsa były poważnym zagrożeniem. Prost jednak odpowiedział na presję, tak jak Lauda rok wcześniej, determinacją i regularnością. Każdy wyścig, w którym dojeżdżał do mety kończył na podium. Michele Alboreto z Ferrari starał się dotrzymać mu kroku, lecz kiedy jego Ferrari zaczęło zawodzić, musiał się poddać. Prost w końcu, po pięciu długich sezonach walki w czołówce, zdobył upragniony tytuł i stal się pierwszym francuskim mistrzem świata.

W następnym roku sytuacja wyglądała już jednak znacznie gorzej. Williams przedstawił napędzany silnikami Hondy model FW11, który był konstrukcją znacznie nowocześniejszą niż rozpoczynający swój trzeci sezon McLaren MP4/2. Na początku sezonu Prost zdołał wygrać dwa wyścigi, ale potem szybko stało się jasne, że jego samochód pozostaje w tyle za konkurencją. To Nigel Mansell i nowy nabytek Williamsa, stary rywal Prosta, Nelson Piquet byli faworytami. To ich bratobójcza walka rozgrzewała kibiców, tak samo jak wyczyny wyrastającego na nową największą gwiazdę F1 Senny w czarnym Lotusie. Alain Prost, nazywany Profesorem, nie podniecał kibiców tak bardzo z powodu swojego wykalkulowanego i płynnego stylu. Francuz, nawet kiedy wygrywał, nie zachwycał swoją jazdą. Patrząc na niego można było mieć wrażenie, że jedzie wolniej od konkurentów, choć czasy okrążeń mówiły coś zupełnie innego. Podczas tego sezonu Prost pozostawał w cieniu, ale był równie regularny co zawsze, z ogromną determinacją walcząc o każdy punkt. Trzymał kontakt z czołówką, a kiedy w Grand Prix Austrii jego trzej główni konkurenci nie ukończyli wyścigu, wygrał i znalazł się tylko dwa punkty za prowadzącym Mansellem.  Utrzymał się na drugim miejscu w klasyfikacji do ostatniego wyścigu w Australii, co już było sporym osiągnięciem, biorąc pod uwagę przewagę Williamsa.

Finał sezonu przeszedł do historii jako jeden z najbardziej pamiętnych. Po tym jak Nigel Mansell odpadł z powodu awarii opony, a Piqueta na wszelki wypadek skierowano na nadprogramowy pit stop, Prost stanął przed rzadką w tym sezonie szansą na zwycięstwo, które dawało mistrzostwo. Francuz oczywiście jak zawsze wykorzystał okazję, którą dawał los i stał się dwukrotnym mistrzem świata. Ten sezon jak żaden inny pokazał jego walory.

Następny model McLarena nie był szczególnie lepszy od poprzednika i Prost nie liczył się w walce o mistrzostwo. Zdołał jednak wygrać kolejne trzy wyścigi, dzięki czemu stał się rekordzistą F1, bijąc rekord zwycięstw Jackiego Stewarta. Jego zwycięstwo w Brazylii, kiedy pokonał szybszych rywali dzięki wybraniu innych niż oni ustawień i oszczędzaniu opon, było kwintesencją jego inteligentnego stylu jazdy.

Zespół McLarena był już jednak skupiony na następnym sezonie, w którym miał dostać, przejęte od Williamsa, silniki Hondy. Coś jeszcze miało się zmienić. Podczas ostatnich trzech sezonów Prost był zdecydowanym numerem jeden w zespole. Teraz, w sezonie 1988, wraz z Hondą do McLarena miał przyjść Ayrton Senna.

Początki rywalizacji z Senną

Pozyskanie Senny zostało ustalone dużo wcześniej, podczas negocjacji z Hondą, kiedy zastanawiano się, który ze związanych z Japończykami Brazylijczyków, Senna, czy Piquet, przejdzie do McLarena. Prost miał z Piquetem dobre stosunki, ale wiedział jak doświadczony i jak bezwzględny w personalnych gierkach potrafi być Nelson. Senna z kolei był młodym gniewnym, który uchodził za najszybszego kierowcę w stawce. Prost doradził, by zespół postawił na przyszłość. Jak twierdzi kierował się dobrem zespołu, widząc większy potencjał w Sennie, ale możliwe, że liczył, iż łatwiej będzie wygrać rywalizację z mniej doświadczonym zawodnikiem. Pamiętał przecież jak Lauda potrafił wykorzystać przewagę doświadczenia przeciwko niemu.

Szybko okazało się, że Senna, mimo swojej impulsywności, jest znacznie większym zagrożeniem niż Prost się spodziewał. W kwalifikacjach nikt nie miał z nim szans, co miało w tym sezonie większe znaczenie niż kiedykolwiek. Dwóch kierowców McLarena rywalizowało tylko z sobą, reszta stawki nie miała żadnych szans w konfrontacji  z doskonałym modelem MP 4/4. To kto startował z pole position było absolutnie kluczowe. Tu już nie było miejsca na kalkulacje i wyrachowanie. Tu była walka na najwyższych obrotach non stop.

Senna nie potrzebował dobrych stosunków z Prostem. Francuz stał się dla niego celem, punktem odniesienia. Nie chciał się z nim przyjaźnić, bo potrzebował go jako wroga. Używał tej rywalizacji, by się dodatkowo zmotywować i wejść na wyższy poziom. Było to bardzo dalekie od metodycznego i rozsądnego podejścia Profesora. Prost, mimo porażek w kwalifikacjach, umiał dotrzymywać Sennie kroku w wyścigach, jednak to Brazylijczyk częściej zwyciężał. Po GP Belgii, kiedy Senna wygrał po raz czwarty z rzędu, Prost przyznał, że nie ma szans na mistrzostwo.

Brazylijczyk miał zupełnie inne podejście do ryzyka, co bardzo frustrowało Francuza. W Portugalii Ayrton omal nie zepchnął go na barierę przy pełnej szybkości na prostej startowej. Wydawało się, że Senna jest gotów zaryzykować życie, by wygrać wyścig. Dla Prosta było to przekroczenie granic uczciwej rywalizacji. Było to szaleństwo. Intensywność Brazylijczyka natychmiast zjednała mu przychylność zespołu, a Prost nie miał wyboru, tylko podnieść rękawicę. Początkowo przyjacielskie stosunki szybko zamieniły się w bezwzględną rywalizację.

Wojna domowa w McLarenie

Po incydencie w Portugalii Prost odrodził się i wygrał trzy wyścigi.  Mimo że ostatecznie w całym sezonie zdobył więcej punktów, premiujący najlepsze wyniki regulamin sprawił, że mający na swoim koncie jedno zwycięstwo więcej, Senna wygrał mistrzostwo w swoim pierwszym sezonie z McLarenem.

Regularność i perfekcja Prosta przegrały więc z bezkompromisowością Senny i regulaminem, ale w następnym sezonie Francuz był zdeterminowany, by utrzeć nosa bezczelnemu Brazylijczykowi. Po tym jak w GP San Marino Senna brutalnie wepchnął się przed Prosta, lekceważąc wcześniejszą umowę, którą sam zasugerował, rozpętała się regularna wojna. Obaj kierowcy przestali się do siebie odzywać. Prost skarżył się na zachowania Senny dziennikarzom. Według niego Brazylijczyk wierzył, że boska opieka sprawia, iż nie może zginąć na torze, przez co był zagrożeniem dla innych kierowców. Fani F1 podzielił się na dwa wrogie obozy. Podział przebiegał też w poprzek garażu McLarena.  

Honda robiła wszystko, by uniknąć podejrzeń o faworyzowanie jednego z zawodników, ale Prost widząc sympatię jaką zdołał zaskarbić sobie wśród Japończyków Senna, wiedział swoje. Już przed Grand Prix Francji oświadczył, że po sezonie odchodzi z McLarena. Przed Grand Prix Włoch ogłosił, że jego nowym teamem będzie Ferrari. Po wygranym wyścigu na Monzy, rzucił swoje trofeum tifosim, rozwścieczając, kolekcjonującego  nagrody, Rona Dennisa. Zwiększał też presję na zespół, opowiadając o swoich podejrzeniach co do nierównego traktowania kierowców przez Hondę dziennikarzom. Wyraźnie czuł, że jego samochód jest wolniejszy na prostej niż McLaren Senny.

Senna jednak również miał w tym sezonie powody do narzekań. Prześladował go pech, a gdy nie kończył wyścigu, regularny jak zawsze Prost wygrywał. Na dwa wyścigi przed końcem Francuz miał wystarczającą przewagę, by w razie nieukończenia wyścigu przez obu zawodników został mistrzem. W Suzuka Prost objął prowadzenie po starcie i doskonale wiedział co zrobi, jeśli Senna będzie chciał prowadzenie odzyskać. Z pewnością tym razem nie przegra przez to, że, jak wiele razy wcześniej, będzie chciał uniknąć kraksy.

Gdy Senna podjął próbę wyprzedzania, Prost zamknął drzwi i dwa samochody zderzyły się. Prost wysiadł z samochodu, przekonany, że mistrzostwo zostało wygrane, ale Senna z pomocą obsługi toru zrestartował silnik i pojechał po zwycięstwo. To co nie udało się Prostowi, udało się jego przyjacielowi, szefowi FISA, Jeanowi Marie Balestre. Senna został zdyskwalifikowany za ścięcie szykany i stracił szansę na mistrzostwo. McLaren protestował przeciwko tej decyzji, co dla Prosta było ostatecznym dowodem po czyjej stronie stoi Ron Dennis. W ostatnim deszczowym wyścigu w Adelajdzie, nie znoszący jazdy w deszczu, Prost po jednym okrążeniu zjechał do boksu i wysiadł z samochodu. Tak skończyła się jego przygoda z McLarenem.

Po rozwodzie z McLarenem

Nowy rozdział w Ferrari zaczął się obiecująco. Co prawda włoski team nie wywalczył mistrzostwa od dekady, ale miał najlepszy samochód od lat i Prost mógł ponownie rzucić wyzwanie Sennie. Znienawidzona reguła 11 najlepszych wyników już nie obowiązywała. To właśnie w tym sezonie zaliczył jedno ze swoich największych zwycięstw, podczas GP Meksyku, gdzie wygrał mimo startu z odległej pozycji. W Ferrari jednak, w przeciwieństwie do sytuacji Senny w McLarenie, mimo teoretycznego statusu kierowcy numer jeden, Prost nie miał wsparcia kolegi z zespołu. Nigel Mansell walczył z nim nawet pod koniec sezonu, kiedy już tylko Alain miał szansę na mistrzostwo. Szczególnie było to widać w Portugalii, gdzie Mansell zepchnął go już na starcie w kierunku tej samej ściany, na którą próbował zepchnąć go Senna dwa lata wcześniej i dzięki temu wygrał wyścig. Anglik podejrzewał Prosta o konspirowanie za jego plecami, ponieważ Francuz rozmawiał z mechanikami po włosku, którego to języka Nigel nie rozumiał. W efekcie pod koniec sezonu Senna zyskał przewagę i przed przedostatnim wyścigiem w Japonii, sytuacja była odwrotna niż rok wcześniej. Tym razem w razie zderzenia obu rywali to Brazylijczyk zostawał mistrzem. Wściekły na fakt przesunięcia pole position na brudną stronę toru Senna poprzysiągł sobie, że nie ustąpi na pierwszym zakręcie, nawet jeśli Prost będzie z przodu. Dwa samochody zderzyły się ponownie i tym razem Senna został mistrzem. Wzburzony Prost natychmiast odszedł z miejsca zdarzenia, nawet nie patrząc na swojego rywala. Powtórki potwierdziły jego podejrzenia. Ayrton nawet nie próbował hamować.

Wrogość między dwoma rywalami była silna jak nigdy i kibice czekali na kolejny sezon walki o mistrzostwo. Tym razem jednak Prost w niej nie uczestniczył. Konstrukcje McLarena i Williamsa okazały się znacznie lepsze od Ferrari i Prost po raz pierwszy od czasów swojego debiutanckiego sezonu, nie wygrał nawet jednego wyścigu. Wprowadzony w połowie sezonu nowy model Ferrari nie poprawił sytuacji, a sam Prost wypowiadał się o samochodzie tak niepochlebnie, że team zwolnił go jeszcze przed ostatnim wyścigiem sezonu.

1992 rok Prost spędził na wyścigowym bezrobociu, ale nie próżnował. Testował dla Ligiera-Renault, odbudowując dobre stosunki z francuskim konstruktorem silników. Celem było miejsce w dominującym Williamsie na sezon 1993. Mimo publicznych lamentów Senny, również mającego chrapkę na ten fotel, Prost szybko podpisał kontrakt na następny sezon, uzyskując też zapewnienie, że drugim kierowcą nie będzie Senna, co doprowadziło Brazylijczyka do prawdziwej furii. Ayrton oskarżał Prosta o tchórzostwo, a Mansell, nie mający ochoty na ponowne spotkanie z Prostem w jednym zespole, odszedł  z Williamsa do IndyCar. W efekcie w sezonie 1993, partnerem Prosta był niedoświadczony Damon Hill. Jako zdecydowany numer jeden w dominującym zespole Prost miał zmasakrować konkurencję, ale jego ostatnie mistrzostwo zostało wywalczone w charakterystycznym dla niego minimalistycznym stylu. Na początku sezonu nie wydawał się zdecydowanie szybszy od Hilla, miewał problemy z opanowaniem zaawansowanego technicznie Williamsa, w którym nie czuł się zbyt komfortowo, a gdy padało, Senna pokonywał go w teoretycznie słabszym McLarenie. Prost jednak bardzo szybko opanował sytuację i zaczął wygrywać. Po raz pierwszy w karierze regularnie zdobywał pole position. Zdobył ich aż 13, w tym 7 z rzędu. Dla dziennikarzy był to jednak dowód jedynie na przewagę technologiczną Williamsa, która odbierała konkurentom jakiekolwiek szanse. Sezon stawał się, przez dominację Prosta, coraz bardziej nudny. Zwłaszcza, że Alain, jak zawsze, wygrywał w mało spektakularny, wykalkulowany sposób.

W połowie sezonu Renault, wbrew wcześniejszym zapewnieniom zaczęło naciskać na zatrudnienie Senny na następny rok. Prost już dużo wcześniej zdecydował, że nigdy więcej nie chce rywalizować z Brazylijczykiem w tym samym zespole. Mimo że miał kontrakt na następny sezon, podjął decyzję o zakończeniu kariery. Pod koniec roku nie dominował już i nie wygrał żadnego z ostatnich sześciu wyścigów, ale sama regularność wystarczyła, by łatwo zdobyć mistrzostwo.

Swój ostatni wyścig ukończył na drugim miejscu za Senną, a po wyścigu pojednał się ze swoim największym wrogiem. Po sezonie zaczęli rozmawiać po raz pierwszy od lat, wyjaśniając sobie poprzednie nieporozumienia. Przyjaźń nie miała jednak czasu rozkwitnąć, gdyż kilka miesięcy później Brazylijczyk zginął na Imoli. Alain zastanawiał się długo, czy jechać na pogrzeb do kraju pełnego nienawidzących go kibiców, ale ostatecznie pojechał i był jednym z kierowców niosących trumnę Senny.

Prost powrócił do F1 jeszcze raz jako szef ekipy Prost Grand Prix. Zespół był spadkobiercą Ligiera i był wspierany przez francuski rząd. Początki były obiecujące, ale wsparcie rządu stopniowo było zmniejszane i szybko zaczęły się problemy finansowe. Team przetrwał pięć lat, ale po sezonie 2001 wycofał się, nie wytrzymując konkurencji z nowymi fabrycznymi zespołami. Prost do dziś zaangażowany jest w sporty motorowe współpracując z Renault i regularnie pojawia się w padoku F1.

Alain Prost wziął udział w 202 weekendach Grand Prix i wystartował w 199 wyścigach, 33 razy z pole position. Gdy kończył karierę był mocnym kandydatem do miana największego kierowcy wszech czasów. Jako pierwszy w historii zwyciężał wyścigi w dziesięciu kolejnych sezonach. Nigdy nie przegrał rywalizacji z partnerem z zespołu o więcej niż 0,5 punktu, z wyjątkiem sezonu 1988, kiedy punkty odebrał mu regulamin. Był rekordzistą pod względem wygranych GP (51) i najszybszych okrążeń (41) i finiszów na podium (106). Był też jednym z dwóch, obok Juana Manuela Fangio kierowców, którzy wywalczyli mistrzostwo świata więcej niż 3 razy. Oprócz czterech mistrzostw, czterokrotnie był też wicemistrzem świata. Był więc aż 8 razy w pierwszej dwójce. Ten rekord pobił tylko Michael Schumacher.

Trudno powiedzieć czy większy wpływ na niedocenianie osiągnięć Prosta przez kibiców miał jego mało spektakularny styl jazdy, czy może fakt, że w filmie "Senna" został obsadzony w roli czarnego charakteru. Obecnie, z dwóch dawnych rywali, to zdecydowanie Senna jest tym, który nazywany jest największym kierowcą wszech czasów. W latach osiemdziesiątych jednak wielu było innego zdania i gdy spojrzy się w statystyki, łatwo zrozumieć dlaczego.

Nie przegap żadnej informacji. Obserwuj ŚwiatWyścigów.pl na Google News.

Postaw mi kawę na buycoffee.to
Pokaż komentarze